Dzień dobry Małgosiu 🙂 Już jestem.
Obłoki
Obłoki, straszne moje obłoki,
jak bije serce, jaki żal i smutek ziemi,
chmury, obłoki białe i milczące,
patrzę na was o świcie oczami łez pełnemi
i wiem, że we mnie pycha, pożądanie
i okrucieństwo, i ziarno pogardy
dla snu martwego splatają posłanie,
a kłamstwa mego najpiękniejsze farby
zakryły prawdę. Wtedy spuszczam oczy
i czuję wicher, co przeze mnie wieje,
palący, suchy. O, jakże wy straszne
jesteście, stróże świata, obłoki! Niech zasnę,
niech litościwa ogarnie mnie noc.
Czesław Miłosz
To nie był łatwy tydzień, choć na zakończenie był poetycko – wulgarny. Ale wulgarny w bardziej w znaczeniu “w złym guście, niewyszukany” niż “obsceniczny, perwersyjny”. (przymiotnik wulgarny – synonimy: niewybredny, niewyszukany, ordynarny, prostacki, prymitywny, trywialny, w złym guście)
Dlaczego poetycki? Bo kończyliśmy rok Miłosza. W pięknym, refleksyjnym i wyszukanym klimacie recytacji, muzyki i poezji. W milickim ogólniaku, w programie przygotowanym przez Małgosię Posacką, miałem okazję powrócić do pięknych wspomnień, do lekcji z przeżywanymi, nie omawianymi, wierszami – Walc, Traktat moralny, poetycki, Ojciec objaśnia, Piosenka o końcu świata, i innymi. Ależ to były piękne czasy. Ludzie życzliwi, szczerzy, mili, sympatyczni. Może dlatego, że w wieku szkolnym? Bo potem bywa już różnie, jak na przykład z Pawłem W. Był dobrym i zdolnym uczniem, był też dobrze ułożonym, kulturalnym człowiekiem. Kiedy dzisiaj czytam, co mówi, jak dyskutuje i jak odpowiada starszym od siebie, w tym swojej nauczycielce historii, zastanawiam się, kto i kiedy popełnił błąd. Czego brakło w edukacji, że dobrze zapowiadający się uczeń okazuje się arogantem i zwyczajnym (…….)?
Liczyłem, że uda się uniknąć prostactwa w sesji Rady Powiatu 16 grudnia 2011 roku. Może i trochę się udało, a może nie. Czym w takim razie był sprzeciw, odczytany przez radną Henrykę, że radni, którzy zagłosowali za upadkiem Dromilu, nie poczuwają się do odpowiedzialności za podjętą decyzję??? Szanowna pani wyraziła dobrze udawane oburzenie z powodu, że ktoś mógł tak pomyśleć. Przecież wszyscy powinni wiedzieć, że głosowanie za upadkiem Dromilu oznaczało chęć jego uratowania…!
Droga pani. Przejął panią los zwolnionych ludzi? To może się pani nimi zainteresowała? Choć jeden raz? A może zadała pani pytanie – co z nimi dalej będzie? A może się pani z nimi spotkała? Choć z jednym…. Nawet nie pytam czy ma pani jakiś pomysł na egzystencję kilkunastu zwolnionych osób, bo przecież usłyszałem w debacie nad szpitalem, że nikt pani nie płaci za przedstawianie koncepcji. To w którym miejscu powiedziałem nieprawdę?
Ja spotykam się z tymi ludźmi dosyć często. Znam ich, słyszę, co mówią, więc można powiedzieć, że wiem, co myślą. Otóż myślą to, o czym dwa tygodnie temu powiedziałem – zainteresowanie nimi zakończyło się na etapie wykonania egzekucji. Oni to wiedzą. Teraz też pani wie, że oni wiedzą…. Dlatego te oświadczenia, nadęcia, słowem – “opowieści dziwnej treści” mają wartość papieru, na którym zostały spisane. Wartość makulatury. A ci ludzie, którzy tak elegancko i cicho zachowali się na sesji, będą to pamiętać. Jak poeta z wiersza Miłosza “Który skrzywdziłeś”. Być może, uczniowie i nauczyciele I LO zapamiętają też sprzeciw wobec budżetu, w którym są m.in. środki dla tej szkoły – zainstalowanie klimatyzacji w auli, dalsze remonty i wymianę okien. O ile to kolekcjonowanie sprzeciwów chyba nikogo już nie dziwi – wobec szpitala i jego oddłużenia, wobec ścieżki rowerowej, wobec zalewu dla miliczan, wobec Dromilu, to jednak sprzeciw wobec własnej szkoły jest jednak zaskoczeniem.
Gdybym nie posiadł
Gdybym nie posiadł obszernej wiedzy o tym, co
nazywa się dumą, pychą albo próżnością,
Mógłbym brać poważnie widowisko kończące się
nie tyle opadnięciem kurtyny, ile gromem z jasnego
nieba.
Ale komizm tego widowiska jest tak niezrównany,
że śmierć wydaje się niestosowną karą
dla nieszczęsnych lalek, za ich gry samochwalstwa
i wiarołomne sukcesy.
Myślę o tym ze smutkiem, siebie widząc pośród
uczestników zabawy.
I wtedy, przyznaję, trudno mi wierzyć w duszę
nieśmiertelną. Czesław Miłosz
Aha – zapomniałbym o historii. Do której pewnie przejdzie pani Henryka ze swoim …osobliwym(!) wnioskiem, żeby zrezygnować z telefonów komórkowych w czasie sesji. I nie chodzi o to, by nie prowadzić rozmów (to jest oczywiste), ale żeby ich nie dotykać. Nie ruszać, nie patrzeć. Myślę, że następny wniosek powinien być dalej idący – należy zakazać telefonów, smartfonów, tabletów, ipodów, ipadów, laptopów, projektorów i innych tego typu wynalazków diabelskich (tfu! nawet nazwy piekielne…) i wrócić do normalności – liczydła, gęsie pióra, gołębie pocztowe albo kurierzy. No może przesadziłem. Ale można by wrócić do nieodległej przecież estetyki, w której funkcjonowały gromadzkie, gminne i powiatowe rady narodowe. A co? Komu to przeszkadzało? Tam władza ludowa przynajmniej była pewna, że jest jedynym przekazicielem prawdy, której nikt błyskawicznie nie skonfrontuje, nie zweryfikuje. Tak jak ja zweryfikowałem mailem wielkiego ciężaru zarzut wobec budżetu, że zapisaliśmy na promocję w 2012 roku pół miliona złotych. W minutę dostałem odpowiedź od merytorycznego pracownika – “to kompletna bzdura, nie umie czytać budżetu!”. W ciągu minuty zaoszczędziliśmy ćwierć miliona złotych, to chyba warto?
Miłość
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie, Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy, Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu. A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie, Ze zmartwień różnych swoje serce leczy, Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu. Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć, żeby stanęły w wypełnienia łunie. To nic, że czasem nie wie, czemu służyć: Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
świat
(Poema naiwne)
No Darku – dałeś ognia 🙂
Muszę przyznać, że nawet jak na ciebie, to skondensowana ilość jadu w niedługiej przecież wypowiedzi budzi podziw. Widzę, że jesteś w dobrej formie. Jako żywo stanąłeś mi w oczach, gdy broniąc czci i dobrego imienia Andrzeja Leppera, oskarżałeś nas bez sukcesu przed wrocławskim sądem o wszystkie zbrodnie wobec tej powszechnie znanej i podziwianej postaci. To też był soczysty i barwny język, nasycony wartościującymi epitetami, byłeś bardzo zaangażowany emocjonalnie, przeżywałeś to. Lubię takie żarliwe oracje. Naprawdę.
Trochę się w nich zapędzasz, więc czasami gubisz sens. Jak wówczas, gdy czynisz mi zarzut UŁATWIENIA procedur biurokratycznych, aby ludziom ŁATWIEJ i TANIEJ się budowało. Uznajesz, że uproszczenie procedur jest elementem walki z sekretarzem gminy i przy okazji wójtem. To właściwie cios wymierzony w Absolut, ręka podniesiona na władzę. A przecież wiadomo, co władza zrobi z taką ręką, podniesioną na siebie…. Drogi Darku, jeśli twierdzisz, że ułatwianie ludziom życia jest sprzeczne z interesami władz gminy, czyli im ludziom lepiej, tym władzy gorzej, to znaczy, że macie poważny problem. Zresztą sam go sprokurowałeś swoją arogancją, kiedy postanowiłeś ludziom, nie pytając ich o zdanie, zafundować drogiego mercedesa, kiedy im wystarcza volkswagen. Ludzie nie chcą mercedesa, skoro fundujesz im nie za swoje, ale ich pieniądze! To przynajmniej zapytaj ich, czy te pieniądze mają. Albo łaskawie powiedz, skąd je mają wziąć, zamiast ich straszyć, obrażać i poniżać. Być może nie poniósłbyś klęski w Łazach, być może nie rozbiłbyś PGK, być może nie przegrałbyś sromotnie w Sośniach, gdybyś nie pokazywał takiej buty, arogancji i uwielbienia konfliktu ponad wszystko. Dlatego w wielu dziedzinach mogę z tobą konkurować, rywalizować, natomiast wśród “najbarwniejszych postaci polskiego awanturnictwa” na tej ziemi przynajmniej nie masz sobie równych.