Myślałem, że w zawiści i zapalczywości są jednak jakieś granice, których cywilizowany człowiek nie powinien przekroczyć. Jak na przykład współczucie dla ludzkiej niedoli, nieszczęścia życiowego, katastrofy, itp. Są takie sytuacje, że ludzie wobec życiowej tragedii “wzbudzają w sobie człowieka”. Dlatego działa WOŚP, dlatego udają się w Polsce zbiórki, charytatywne bale, kwesty i różnego rodzaju filantropie. Dlatego nie namyślałem się ani chwili, gdy młodzi ludzie ze stowarzyszenia kibiców WKS Śląsk Banda Milicz postanowili zorganizować charytatywny turniej piłkarski dla dwóch domów dziecka – sułowskiego i bierutowskiego. Nie mogłem się namyślać, bo do tego wszystkiego w turniej zaangażował się mój ukochany “Abstynent” z AA. Czy można się było namyślać, skoro ludzie zaangażowali się, aby zebrać dodatkowo pieniądze na chore na białaczkę dziecko? Poza wszystkim nie mogłem się namyślać, bo Jacek, zanim cokolwiek powiedziałem, stwierdził autorytatywnie – musimy im pomóc, kupujemy puchary, a pan MUSI być w niedzielę, żeby je wręczyć. Nie jechałbym w niedzielne przed i popołudnie do Krośnic, gdyby nie turniej charytatywny, nie jechałbym tym bardziej, że po raz pierwszy w tym roku chciałem zapiąć narty i trochę zażyć zimy. Kto wie czy dzięki sekretarzowi nie będę jednak musiał zmienić planów.
W gminie, która hucznie (a jakże!) organizuje WOŚP, gdzie odbywa się poetycki konkurs “O ludzką twarz człowieka”, zabroniono szlachetnej i dobroczynnej akcji…. Po lekturze dzisiejszego “Głosu Milicza” w gminie zawrzało, w głowach zaszumiało, pociemniało przed oczyma i wydano zakaz – o puchar starosty, w Krośnicach – nigdy, never, przenigdy! Superwójt Darek, powiedział to osobiście młodemu człowiekowi, Marcinowi, który całą tę akcję wymyślił i zorganizował. Nie będzie hali, nie będzie turnieju, nie będzie zbiórki na ciężko chore dziecko, bo nienawiść zaślepiła i zablokowała ludzkie odruchy. Nic w tej sprawie nie może zrobić pani dyrektor, która nieopacznie obiecała wynajęcie obiektu na szlachetny cel, nic w tej sprawie nie może zrobić wójt, który nie raczył nawet spotkać się z młodym człowiekiem. Jedynie groźba sprowadzenia ogólnopolskich mediów na chwilę otrzeźwiła oszalałych z nienawiści politykierów. Jedynie ultimatum – i tak zagramy, najwyżej pod zamkniętą halą – zrobiło wrażenie na miłośniku azteckich piramid….Na konie rzucił jeszcze groteskowe żądanie – wydajcie oświadczenie, że to nie jest akcja polityczna! Chrytatywna zbiórka nie jest akcją polityczną! Obłęd.
Są ponoć ludzie, którym wszystko kojarzy się …. no wiadomo, z czym. Temu, pseudopolityka przesłoniła normalne widzenie świata. Wszędzie węszy spisek, każdy dybie na jego stanowisko superwójta. A pana wójta, który pewnie otworzy znów konkurs “O ludzką twarz człowieka”, chciałoby się zapytać – quo vadis homine?
Ale odpowiedź jest jasna…. Coraz jaśniejsza.