- Kiedy to się skończy?
Zapytała mnie dziś rano w sklepie moja sąsiadka, wyraźnie zmarznięta, niedługą przecież, drogą.
- Przecież dopiero się zaczęło, odpowiedziałem pani Chylowej, wyraźnie tym zaskoczonej.
- A wydaje się, jakby trwało wieki, westchnęła.
Chodziło oczywiście o dokuczliwy, bo silny mróz, spotęgowany jeszcze wschodnim wiatrem. I choć ta pogoda gości w Polsce od półtora tygodnia, wszyscy mają go dosyć. Trochę podobnie zareagował mój kolega radny, który z przerażeniem odkrył, że wyniszczająca, wewnętrzna walka w radzie miejskiej trwa dopiero rok.
- O rany, wydaje się, że to całe wieki, jęknął załamany. – Jak ja mam to wytrzymać jeszcze 3 lata?
No właśnie. Będą 3 lata czy warto to przerwać? Tym bardziej, że burmistrz nie zamierza nawiązać z radą żadnej współpracy, o czym najdobitniej świadczy fakt doniesienie do prokuratora złożone na przewodniczącego rady i komisji rewizyjnej. To nakręcanie emocji i stała eskalacja konfliktu jest najbardziej rozpoznawalną marką tego środowiska, a właściwie paru osób, bo środowiska już właściwie nie ma. – Dobrali się jak w korcu maku, mówią ludzie. Skonfliktowali się ze wszystkimi dookoła – powiatem milickim i trzebnickim, Cieszkowem, Zmigrodem, Twardogórą, Prusicami, marszałkiem, wojewodą. Po co? W jakim celu? Dlaczego? – To celowa zagrywka, mówią jedni. – To choroba, twierdzą inni. Jak by nie było, mamy na swoim terenie szczególne doświadczenie, swoistą szkołę (anty)demokracji. Co ciekawe, będąc w opałach, burmistrz nie waha się regularnie odwoływać do samorządu II stopnia, czyli powiatu. I tak, niewykonanie wszystkich zadań rewitalizacji, wynika jakoby z tego, że w planie rewitalizacji ujęto….ośrodek szkolno – wychowawczy. A czy nie leży on czasem w obrębie miasta Milicz? Czy nie był zdewastowany? Czy spełniał kryteria uprawniające do skorzystania z priorytetu RPO “Miasta”? Więc w czym problem? Czy ktoś normalny wyobrażał sobie nieujęcie zabytkowego budynku starej “trójki” w planie rewitalizacji z tego powodu, że jego właścicielem nie jest gmina? Gminy nie są też właścicielami kościołów i otoczenia, a przecież tam też odbywało się odnawianie.
W innym miejscu i emocji, burmistrz z triumfem doniósł, że sprawa sporu o zaległe 30 tysięcy złotych, których gmina nie zapłaciła powiatowi, za darmowe korzystanie z lodowiska przez dzieci szkolne i przedszkolne, mimo podpisanego porozumienia, została definitywnie zakończona. Otóż, panie burmistrzu, mam dla pana złą wiadomość i mówiłem to już wczoraj radnej Joannie. (Nie kontaktujecie się ze sobą?) Sprawa zapłacenia za zawartą umowę nie ma tylko charakteru dżentelmeńskiego – hmmmm….. tutaj faktycznie byłaby zakończona, ale jest publicznym zobowiązaniem. Prowadzimy to postępowanie niezmiennie i konsekwentnie. Chociażby dlatego, żeby pokazać, że władza publiczna w Polsce, musi stosować się do reguł powszechnie przyjętych do stosowania.
A na epatowanie opinii publicznej sformułowaniem “powiat przegrał w sądzie”, odpowiadam – nawet gdyby tak było, to i tak cieszę się, że nie przegrały dzieci, które miały dwa tygodnie darmowej frajdy.
Ale to przecież jeszcze nie koniec….
Wisława Szymborska NIENAWIŚĆSpójrzcie, jak wciąż sprawna, Jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść. Jak lekko bierze wysokie przeszkody. Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść. Nie jest jak inne uczucia. Starsza i młodsza od nich równocześnie. Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia. Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym. Religia nie religia – byle przyklęknąć na starcie. Ojczyzna nie ojczyzna – byle się zerwać do biegu. Niezła i sprawiedliwość na początek. Potem już pędzi sama. Nienawiść. Nienawiść. Twarz jej wykrzywia grymas ekstazy miłosnej. Ach, te inne uczucia – cherlawe i ślamazarne. Od kiedy to braterstwo może liczyć na tłumy? Współczucie czy kiedykolwiek pierwsze dobiło do mety? Porywa tylko ona, która swoje wie. Zdolna, pojętna, bardzo pracowita. Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni. Ile stronic historii ponumerowała. Ila dywanów z ludzi porozpościerała na ilu placach, stadionach. Nie okłamujmy się: potrafi tworzyć piętno. Wspaniałe są jej łuny czarną nocą. Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie. Trudno odmówić patosu ruinom i rubasznego humoru krzepko sterczącej nad nimi kolumnie. Jest mistrzynią kontrastu między łoskotem a ciszą, między czerwoną krwią a białym śniegiem. A nade wszystko nigdy jej nie nudzi motyw schludnego oprawcy nad splugawioną ofiarą. Do nowych zadań w każdej chwili gotowa. Jeżeli musi poczekać, poczeka. Mówią, że ślepa. Ślepa? Ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość – ona jedna. | |