Jak powiedział Panta Rhei – wszystko płynie….

Wszystko płynie czyli co się komu kojarzy.

Dzisiaj rano usłyszałem, że Adamowi Adonis Hofmanowi na wpółoszalały Brunon K. kojarzy się kolesiowi z lewicą, a nawet anarcholewicą….. No nieźle. Admiratorowi silnego państwa, wielbicielowi Naszego Dziennika i Gazety Polskiej, wrogowi Żydów i wszystkich obcych, przypisywać lewicowe inspiracje.Nie przepadam za lewicą, ale to akurat nie ich poglądy, nie ich system wartości. A każdy, kto oglądał marsze niepodległościowe, wśród “dziarskich chłopców”, mówiąc za Witkacym, zauważył kilku, kilkunastu a może kilkuset Brunonów K. Przecież przemaszerowało wówczas kilka brygad klonów oszołoma z Krakowa… Dlaczego 11 listopada, dlaczego najważniejsze polskie święto narodowe zawłaszczane jest przez kiboli i łysych wyznawców nacjonalizmu i socjalizmu? Komu się to skojarzyło?

Na szczęście tutaj, w Miliczu, obchody przebiegają raczej normalnie. Za wyjątkiem tego, że pamięć nadal wyrażana jest pod pomnikiem “łapówką”, że wdzięczność okazywana jest pod pomnikiem poświęconym żołnierzom sowieckim. Moim osobistym szczęściem jest to, że doczekałem szlachetnego, wzniosłego i heroicznego patronatu dla milickiego liceum. Kuźni kadr i zaplecza intelektualnego Ziemi Milickiej. Szkoły, która w pełni zasłużyła sobie na imię AK. Nie AA jak z właściwą sobie klasą i szczególnym wyczuciem zauważyła, pełna taktu, radna Henryka. Co ma piernik do wiatraka? Wie tylko ona i jej wysublimowana kultura, przetransferowana na Ziemię Milicką z miasta Lodzi. Tu pielęgnowana i rozwijana do poziomu, jaki zaprezentowała 10 listopada br. bo tak się jej skojarzyło. No comments.

A propos patronatów…. Przez lata podtrzymywano w szkole, do której przyszedłem pracować w 1987 roku, niezwykła historię nieudanego nadania “Dwójce” imienia generała Żukowa, bohatera Związku Radzieckiego. Nieudanego, gdyż to jakoby dyrekcja szkoły odpowiedziała twardym oporem wobec narzuconego siłą przez KW PZPR we Wrocławiu bohatera i wykazując nieugiętą postawę wobec ideowego terroru, doprowadziła do wycofania się pomysłodawców z nietrafionego wyboru. Przyznaję – długo dawałem wiarę tej teorii, ubarwianej pikantnymi szczegółami, jak to dyrektor uderzał ręką w stół, jak się buntował i rugał towarzyszy. Jak inna towarzyszka ze łzami w oczach łkała – “co powiedzą w KW”, kiedy okazało się, że odbiór młodzieży jest jednostajnie negatywny. Że kpią i drwią sobie z takiego patrona. Że zaśmiecają poświęcony mu kącik pamięci. Uważna analiza protokołów egzekutywy PZPR w Miliczu pokazuje zgoła inny przebieg wydarzeń. Daleki od heroicznych legend i powiastek. Oto fragment protokołu posiedzenia z 23 kwietnia 1985 roku:

Na szczęście tych “odpowiedzialnych towarzyszy” nie znalazło się wielu i patrona nie miał kto popierać, za wyjątkiem pomysłodawców. Ciekawe swoją drogą, w jaki sposób skojarzyli Żukowa ze Szkołą Podstawową nr 2? Że co – jechał tędy? Szedł? Chciał tu wrócić? Ale jak miał wrócić, skoro nigdy go tu nie było? Na to pytanie nie uzyskamy chyba odpowiedzi.

Podobnie jak i na to, co się stało z radnym Adamem Jaskulskim? Inteligentnym i błyskotliwym onegdaj mówcą, który wyraźnie źle znosząc ekstremalną mniejszość, w jakiej się znalazł, posuwa się do coraz mniej wybrednych żartów, wycieczek i zaczepek. Wszystkie zaczynają się frazą “pan panie radny”, “pani radna”, co z definicji czyni argumentację ad personam a nie ad rem, sprzeczną z elementarną zasadą dyskusji. Mało eleganckie są aluzje wobec wykształcenia jak i wykonywanego zawodu. Niskie intelektualnie są uwagi o braku wiedzy. Ale skoro zarzuciłeś “wielce szanowny” Adamie Ryszardowi Lechowi, iż nie poznał się na błyskotliwej metaforze burmistrza – “Każdy będzie mógł wnieść na mnie skargę, jeśli na przykład nie spodoba się mu kolor elewacji przedszkola” (cytat z nagrania sesji Rady Miejskiej z 23 listopada br.), to śpieszę wyjaśnić a jednocześnie cię pouczyć, iż to ….. nie jest metafora! Jeżeli już używasz tak trudnego słowa, to poznaj wprzódy jego znaczenie. Metafora to inaczej przenośnia, polegająca na “przeniesieniu” znaczenia dosłownego słów na związek o zupełnie nowym znaczeniu. Tak więc błyskotliwa oracja burmistrza na pewno nie jest metaforą, raczej funkcjonalnym porównaniem a na pewno egzemplifikacją. A skoro tak wiele uczyniłeś uwag do zawodu mojego brata, to przyjmij i ode mnie poradę czy apel, jak tam chcesz:

“Medice, cura te ipsum”, co w dosłownym tłumaczeniu (żebyś nie pomylił) znaczy – lekarzu, ulecz siebie samego.

Tak mi się skojarzyło 😉