Papież od zwierzątek

Jorge Mario Bergoglio wybrany na Papieża w dniu imienin mojej żony, dzielący imię z moją wnuczką, przyjął imię patrona ekologów, przyjaciela natury, przyrody, zwierząt. Pochodzący z kraju, w którym uniesienia religijne przeplatają się z szalonymi emocjami sportowymi, przede wszystkim związanymi z futbolem. Czy może być inaczej, skoro ten kraj wydał Maradonę, Kempesa, Tardillego, Canniggię, czy Messiego? A w siatkówce genialnego rozgrywającego de Cecco czy Raula Lozano i Daniela Castellaniego, znanych i wybitnych trenerów? Nowy Papież robi wrażenie dobrej nadziei, mimo podeszłego wieku wygląda na zdecydowanie bardziej energicznego niż dobrotliwy i przygaszony Benedykt XVI. Prawdopodobnie jest szansą na odnowienie i wzmocnienie Kościoła, choć nie mam wątpliwości, że polityczna poprawność każe najrozmaitszym dyskutantom, także na tym blogu, pytać bezustannie o pedofilię, małżeństwa homoseksualne, antykoncepcję i inne ….. “aksjologiczne”zagadnienia.

Ja tam, wobec nowego lidera duchowego, mam inne oczekiwania, wiążę z nim inne nadzieje. I nie mają one żadnego związku z obowiązkowym pakietem tematycznym medialnego mainstreamu.