z pewnością najpiękniejsze słowo świata

Z pewnością należy do zestawu najpiękniejszych słów w leksykonie większości facetów. Słów, które powodują przypływ emocji, wspomnień, przyśpieszone bicie serca. Które wywołują marzenia, dają nowe kolejne, nadzieje… To słowo, z którym każdy, w zależności od wieku, ma swoje własne doświadczenie pokoleniowe, ma swoje najpiękniejszy moment zachowany w pamięci jako absolutny top one i nie jest to piwo, seks, lamborghini czy hSłowo, które odmieniane jest przez wszystkie przypadki raz na cztery lata, co większość mężczyzn odbiera jako zdecydowanie za długi okres oczekiwania. Mundial, czyli mistrzostwa świata w piłce nożnej… Najpiękniejsza impreza świata, zostawiająca w tyle wszystkie mistrzostwa świata, turnieje, igrzyska i olimpiady. Rekordy oglądalności, wyzwolone ogromne emocje, stworzona otoczka medialna i celebrycka, słowem pełen – show must go one. Co ciekawe, raz na cztery lata oznaki zainteresowania futbolem, z różnych powodów, zaczynają wykazywać osoby, środowiska, które wcześniej piłką nożną interesują się mniej niż średnio – aktorzy, modelki, muzycy, na żonach i córkach kończąc. Magia mundialu potrafi wciągnąć w swój globalny spektakl widzów postronnych, którzy w tym widowisku widzą walor nie tylko sportowy. Dlatego dzisiaj częsty widok w lokalach i fan zonach to mąż, żona, dzieci i czasem … babcia, co dość dramatycznie łamie seksistowski stereotyp kibica i podziału ról, gdy to faceci kibicują, piją piwo, a żony zmieniają popielniczki i donoszą czipsy, robiąc to na tyle sprytnie, żeby tor przejścia kompletnie nie zakłócał pola widzenia 😉

Nie jestem w tym względzie wyjątkiem, dla mnie mundial to magia, egalitarny teatr dla milionów, miliardów – megaprzedstawienie. Mam już tyle lat, że nieźle pamiętam mistrzostwa w RFN 1974 i słynne, wielkie mecze, przede wszystkim z Włochami, RFN i Brazylią. Potem Argentina ’78 i wielki zawód, że … jedynie zremisowaliśmy z RFN 0:0 w meczu otwarcia. Tak mocno wierzyłem, że po niesprawiedliwym werdykcie z Frankfurtu, naprawdę pokażemy Niemcom, komu należał się ten tytuł… No i España ’82, mistrzostwa, o które znów biliśmy się z Niemcami, ale tym razem z NRD. Dwa wielkie, słynne pojedynki i obydwa wygrane – najpierw po cudownej główce Andrzeja Buncola w Chorzowie, a potem fantastyczne Smolarek show w Lipsku, po którym nowa gwiazda reprezentacji Polski, zwierzy się, że najbardziej w życiu to lubi myć samochód i biegać z … koniami 😉 Wielka reprezentacja, świetne mistrzostwa, piękne mecze z Peru, Belgią, Francją no i Rosją, którą wyeliminowaliśmy w ćwierćfinale! Przypominam to był 82 rok i ciągle trwający stan wojenny w Polsce. Ależ cudownie smakował ten bezbramkowy remis…

Mundial w Meksyku przypadł na czas studiów i były to oczywiście zajęcia obowiązkowe, mimo dość egzotycznych godzin transmisji. Tam zobaczyłem zanikającą wielkość polskiej piłki, którą zaczęła “klątwa” Zbigniewa Bońka, po meczu z Brazylią (0:4). Wtedy słynny Zibi powiedział, że długo możemy się nie doczekać następnego awansu do światowej czołówki i wykrakał nam nieobecność w mundialach przez następnych 16 lat. Przełamanie klątwy nie nastąpiło do dzisiaj, bo nawet po awansie do mistrzostw świata, swój udział kończyliśmy na rozgrywkach grupowych, w stylu … mało chwalebnym. Może to i dobrze, że po bardzo słabych kwalifikacjach, nie pojechaliśmy do Brazylii, bo jak na razie ten mundial jest przepiękny jeśli chodzi o styl i poziom – creme de la creme futbolu. Wszyscy grają piłkę otwartą, ofensywną i waleczną. Akcja za akcją, raz w jedną, raz w drugą stronę, nikt nie muruje bramki, nikt nie gra na słynne zero z tyłu. Piękno i koloryt futbolu najpiękniej realizują się w turnieju, gdzie nikt z nikim nie zremisował bezbramkowo! (wiem, że zremisował, ale nawet ten remis był piękny), gdzie nie ma kalkulacji, stawiania autobusu w polu bramkowym. Gdzie gwiazdami stali się bramkarze, którzy błysnęli geniuszem, broniąc swoich bramek przed gradem strzałów.

Nie ma Polaków, nie ma Czechów, Ukraińców, Szwedów, Duńczyków, Turków. I wychodzi na to, że słusznie, bo poziom jest naprawdę wyśmienity. A dzisiaj Francja – Niemcy, czy trzeba mówić coś więcej??