…śpiewał wczoraj Happysad. Zresztą znakomity koncert. Obok Dżemu, Strachów na Lachy, pewnie najlepszy w ciągu ostatnich 5 lat. Cieszę się, że przede wszystkim młodzież swoją obecnością i zabawą zadała kłam wszystkim sceptykom, którzy wcześniej zapytywali – co to jest? Happysad – a co to takiego? Tymczasem zespół pokazał 100-procentowy profesjonalizm i fantastyczne, mocne, trójgitarowe brzmienie, a nasze “okęcie” zapełniło się publicznością – młodą, starszą i …dojrzałą. Lotnisko przypadkowo okazało się znakomitą lokalizacją imprezy, w myśl powiedzenia “potrzeba matką wynalazków”. Gdyby nie pajacowanie ubiegłoroczne z pozwoleniem na sprzedaż piwa, nowo objawionych przeciwników alkoholu, pewnie okupowalibyśmy stadion w pałacowym parku, męcząc się z kolejnymi problemami, przeszkodami czy zwykłą ludzką małostkowością. A tak, trochę z potrzeby, trochę z przypadku, trafiliśmy w “10” z nową lokalizacją.
Bardzo ucieszyły mnie pierwsze powiatowe dożynki, co do których miałem wiele obaw. Bo po raz pierwszy, bo bez tradycji i doświadczenia. Bo kumulacja wielu imprez, itd. itd. Tymczasem wyszło pięknie, nawet wzruszająco. W czym największy udział mieli rolnicy, rady sołeckie, a przede wszystkim ksiądz Bogdan Buryła. Znakomicie, dostojnie prowadzący nabożeństwo dziękczynne, z porywającym kazaniem. Sołectwa przywiozły piękne wieńce, Pierstniczanie, na których zawsze można liczyć, przygotowali oprawę mszy św. i festynu. Co ciekawe, tutaj też spełniła się cytowana wyżej ludowa mądrość. Gdyby nie zakaz sprzed roku i trudności, jakie stworzono sołectwu, pewnie obchodzilibyśmy dożynki w którymś sołectwie. A tak, trochę z potrzeby, trochę z przypadku trafiliśmy w “10”. Choć nie wszystkim dane było to przeżycie, a nieobecność była na tyle wymowna, że zainspirowała księdza do postawienia pytania – gdzie są nieobecni? Gdzie są!?
O kim mówił kapłan?
W czasie rozmowy, podczas korowodu, z jednym z radnych miejskich, zacytowałem mu fragment przeboju Happysad… Z wyraźnym żalem, ale zgodził się ze mną.