Wałbrzych raz jeszcze

Wracam z Kazimierza Dolnego, obradował tutaj zarząd Związku Powiatów Polskich. Walory miasteczka, powszechnie znane, niestety z względu na brak czasu nie zostały poznane głębiej. Tym razem Dolny Śląsk miał potężną reprezentację, bo oprócz mnie był Czarek Przybylski, Walery Czarnecki, Marek Tramś i Robert Ławski – starosta wałbrzyski. Młody, energiczny, przy tym bardzo dowcipny i wesoły człowiek, któremu zaraz na początku kadencji zafundowano niezły pasztet. Nowo wybrany prezydent Wałbrzycha, cokolwiek pochopnie i na wyrost, ogłosił stworzenie, od już, nowego powiatu . Miałby to być powiat wałbrzyski – grodzki, który przywracałby Wałbrzychowi status miasta na prawach powiatu, tak jak Wrocław, Legnica, Jelenia Góra. Jest w tym oczywiście logika, bo Wałbrzych taki status powinien mieć, tylko pytanie, dlaczego go nie ma? Odpowiedź jest prosta – bo nie chciał. Bo w 2002 roku dobrowolnie, sam z siebie zrezygnował. Czy wobec tego można autorytet państwa co kilka lat angażować dla swoich zachcianek? Czy tak ważną, ustrojową, kwestię, jaką jest podział administracyjny kraju można co kilka lat wykorzystywać dla swoich politycznych ambicji? A co się stanie, jak za kilka lat Wałbrzych znów się rozmyśli i znów zrezygnuje z jakichś tam powodów?? Przecież nie zrobili tego bez ważnej, przynajmniej dla nich, przyczyny. Druga wątpliwość dotyczy dzisiaj istniejącego powiatu – w dobrej kondycji finansowej, dobrze od lat zarządzanego. Co z nim? Czyli 8 gminami, którym pozostaną tylko długi, a 85 % budżetu zabierze po podziale miasto? Zabierając tylko aktywa, pasywa pozostają po stronie biedniejszego i mniejszego! No i sprawa trzecia – czasu i terminów. Rozumiem, że wybranemu w 1 turze prezydentowi, popieranemu zresztą przez PO, może zaszumieć w głowie od sukcesu, ale nawet tacy mocni prezydenci nie stanowią w Polsce prawa, a co więcej – nie mogą go łamać. A to prawo stanowi, iż zmian tak wrażliwych dla państwa należy dokonywać po przeprowadzeniu pełnego procesu konsultacji i opiniowania. Że wypadałoby o to zapytać społeczności lokalne, a już na pewno – władze, czyli rady. Prawo też stanowi, że nie można podjąć decyzji, w wyniku której jeden z samorządów stanie się de facto niewypłacalny.

Dla tego właśnie zagadnienia przebywał w Kazimierzu Robert Ławski wraz z panią skarbnik i radcą prawnym urzędu. Razem z Czarkiem Przybylskim w jakiś sposób prowadzimy tę sprawę, wcześniej spotkaliśmy się w Wałbrzychu, przygotowując się do dzisiejszego zarządu. Ku mojej satysfakcji, zarząd zdecydowanie poparł Roberta i jego powiat, przyjęte zostało stanowisko, które kierujemy do MSWiA oraz Kancelarii Premiera.

  • Niestety, nie da się panie prezydencie na łapu capu stworzyć nowego powiatu. Nawet jeśli Ktoś Bardzo Ważny to panu obiecał. I w tej sprawie, nasze poparcie ma Robert Ławski, mimo że on jest z SLD, a pana wykreowała PO. Kurcze, chciałoby się w SLD więcej takich Robertów…

Przy okazji przypomniała mi się inicjatywa wyjścia jednej gminy z powiatu milickiego, pomysł rzucony chyba przez sołtysa, dotkniętego syndromem dnia wczorajszego, a podchwycony przez sekretarza. Niestety, docelowy powiat trzebnicki, w tak zwanym międzyczasie stał się jednym z głównych wrogów obecnych władz gminy… To zresztą główny problem tej gminy – nie ma już się do kogo zwrócić, większość już zdołano obrazić, zniechęcić, zrazić.

Jadę przez Polskę nazywaną nie wiedzieć czemu „B“ i oglądam jej duchową i historyczną spuściznę. Pomniki, piękne monumenty i inne ślady martryrologii i heroizmu. W Zwoleniu na przykład memoriał upamiętniający ofiary Katynia, Starobielska i sowieckich przesladowań. Wszystkie dumne, godnie prezentujące swoją symbolikę. Przy każdej tego typu okazji nachodzi mnie gorzka refleksja – czemu nie u nas, dlaczego my mamy obchodzić rocznice naszej chwały i wielkości przy sowieckim obelisku sławiącym wielkość armii czerwonej? Jakie przekleństwo na nas ciąży, że nie potrafimy po 22 latach wybić sie na niepodległość w pamięci historycznej? Jak długo polityczna rachuba obecnych władz gminy będzie służyć w marnym dziele fałszowania historii? Przecież w tej chwili niepotrzebne jest już wsparcie nawet peerelowskich depozytariuszy pamięci. Więc może teraz przyjdzie refleksja? Państwowa, historyczna, prawdziwa…..