W poniedziałkowe popołudnie zatrzymałem się chwilę przy kilklu wiązankach kwiatów przy milickim tzw. pomniku wdzięczności. Mniejsza już o tę “wdzięczność”, bo moje stanowisko w tej sprawie, dzięki różanym kombatantom, weteranom LWP i innym utrwalaczom władzy ludowej, jest powszechnie znane, ale zaintrygowała mnie nowa świecka tradycja, kultywowania 9 maja. Mimo nie najlepszej edukacji historycznej, każde polskie dziecko już wie (na całe szczęście), że kapitulacja hitlerowskich Niemiec, wobec armii sprzymierzonych, miała miejsce 8 maja 1945 roku. Tylko i wyłącznie na potrzeby sowieckiej propagandy i historiografii, dla potrzeb mistyfikacji, powtórzono podpisanie kapitulacji w dniu następnym. Nie mogło być tak, że budowanie sowieckiej tożsamości, opartej na jednym, jedynym micie, “niepobiedimaj krasnaj armii”, jedynego sukcesu Stalina, nie znajdzie swojego odbicia w dumnych fotografiach, relacjach prasowych i najważniejszych dokumentach XX wieku. Stąd przez 45 lat w Polsce i całym bloku sowieckim świętowano fałszywą historię zakończenia II wojny światowej, pilnując, aby czerwone i biało – czerwone flagi nie pojawiły się jeden dzień wcześniej, czyli 8 maja. Dlaczego w 2011 roku w środku Europy, to jest w Miliczu, powraca się do tych zakłamanych kart historii – nie mam pojęcia. mam nadzieję jedynie, że nie wrócimy do wywieszania czerwonych flag…. Żywię też nadzieję, że odnawianie etosu “dnia pabiedy” odbywa się bez udziału przedstawicieli państwa, czyli urzędników rządowych bądź samorządowych. Oni z wielu racji – rozsądku, interesu państwa – są zobowiązani do kultywowania prawdziwej historii, a nie założycielskich mitów zniewolonych przez lata republik.
Problem zwycięstwa, niepodległości, a także zniewolenia i zdrady, w najpiękniejszy sposób opisał muzyką Jacek Kaczmarski. Dziś polecam wrocławianina w ekspresyjnym, autorskim i brawurowym wykonaniu, które czasaem wraz z bratem staramy się naśladować, głownie przy okazji rocznicy rewolucji październikowej, 22 lipca czy właśnie”Dnia pabiedy”. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ktokolwiek jeszcze potraktuje arachaiczne pamiatki poważnie….