Dawno mnie tu nie było

Uff…ciężkie tygodnie. Ciężkie dla mnie, bo po raz drugi pochowałem ojca, więc jakie muszą być dla mojej żony? Odejście tak bliskiej osoby, to zawsze koszmar. Trzeba z tym żyć, choć to nie będzie łatwe.

Milickie specyjały

Nie lubię tych wszystkich idoli, faktorów, itp., ale tym razem trzymam kciuki za Gienka Loskę, obdarzonego mocnym głosem i rockowym temperamentem street musician. Tym bardziej, że jestem jego sponsorem. Onegdaj, pod wrocławskim McDonaldem wsparłem pieniężnym datkiem rockowego pieśniarza za niezwykłą aranżację utworu Stinga. Potem zobaczyłem go na ekranie TV. I od tego czasu, wspieram go także mentalnie. Co to ma wspólnego z Miliczem? Ano ma, bo Gienek odpowiedział na nasze zaproszenie i 11 września wystąpi i zagra na uroczystościach Święta Karpia. Skądinąd nie ma większego znaczenia czy przyjedzie tu jako zwycięzca tego cyrku, czy jako wyróżniony. Głosu i temperamentu, mam nadzieję, przez to nie straci. Niezwykłym temperamentem politycznym popisuje się milicki ksiądz, o czym co jakiś czas informuje milicka gazeta. Tym razem wdał się w mało kulturalną polemikę, wygłaszając przy okazji manifesty polityczne o szczególnym zabarwieniu emocjonalnym, w którym dominują określenia typu – „zdrajcy”, „sprzedawczyki”, „talibowie”, itp. Gdybyż jeszcze te występy oszczędzały sam kościół, pal sześc. Niestety, ambona coraz częstej zamienia się w słup ogłoszeniowy, który zapowiada zebrania polityczne, spotkania PiS-u, kampanię wyborczą. Najgorsze jest to, że to profanum w Miliczu przestaje już kogokolwiek dziwić. Druga sprawa, że mało kto się tym przejmuje, a popierani kandydaci z reguły przegrywają i to sromotnie. Taki nasz lokalny specyjał. Od polityki nie da się uciec. Szczególnie w dobie kampanii wyborczej. Ogary poszły w las. Kandydaci już są znani, zaczynają się pierwsze polityczne harce. Przy okazji mamy chyba pierwszą próbę „cichociemnej” ewakuacji. Po wielkich sukcesach w gminnej polityce gospodarczej, wywindowaniu samorządu na I miejsce w Polsce i to z dużą przewagą nad pozostałymi (peleton daleko w tyle, ucieczka ma szansę powodzenia….), w mało co prawda chlubnej konkurencji zadłużania, po brawurowej akcji przeniesienia tu części Euro 2012 i wybudowaniu za pieniądze podatnika (na kredyt) kolejki, która nigdzie nie dojeżdża, ale można się za to nią pobawić, po wywołaniu wszystkich możliwych konfliktów, z własnym klubem radnych włącznie, który ostatecznie został rozwiązany. Po wielu spektakularnych i błyskotliwych koncepcjach jak na przykład likwidacja małych szkół wiejskich czy permanentna walka z radnymi, przyszedł czas na przeniesienie tych zwyczajów na grunt centralny, warszawski, na Senat RP. Ciekawe czy senat te ożywcze i odkrywcze pomysły wytrzyma, tym bardziej, że jest, jak wiadomo, „izbą refleksji”. Kurs Krośnice – Warszawa. Wsiadać, drzwi zamykać! Biletów powrotnych kasa nie sprzedaje……..

Zobaczymy czy dostaniemy bilety na kurs Wrocław – Gdańsk 11 czerwca? Na wielkie spotkanie Platformy Obywatelskiej w Gdańsku. Ale o tym w nastepnym wpisie.