“Potop” na święta w TVN przywraca wiarę w polską kinematografię, piękna, epicka, z niespotykanym rozmachem zrealizowana opowieść. Kudy dzisiejszym teledyskowym i teflonowym obrazkom do tego arcydzieła! Kręconego, tak jak wszystkie wielkie polskie dzieła, w warunkach prymitywnych, w epoce, która bądź co bądź nie sprzyjała swobodnej twórczości. Jak to jest, że Polska niepodległa nie stworzyła ani jednej filmowej epopei, ani jednego filmu, który można by nazwać wielkim? Ile potrzeba pieniędzy, czasu, ludzi, scenariuszy, żeby duży europejski kraj mógł się pochwalić czymś na miarę amerykańskich, ale też rosyjskich (choćby najnowszy “Stalingrad”, “9 kompania” itp.) niemieckich, angielskich superprodukcji. My za to mamy “Ogniem i mieczem” czy “Bitwą warszawską”, nad którymi lepiej się nie rozwodzić, bo to żenujące i kompromitujące filmiki, z daleka zalatujące kiczem. Dlatego patrząc na kotkę Tośkę, przez Marysię zwaną Sisi, przypominającą mi Rademenesa, z innego kultowego serialu PRL, chciałbym w pierwszym rzędzie życzyć mojej ojczyźnie wielkości – wyrażonej także w dokonaniach budujących ducha – literaturze, filmie, muzyce.
Wypowiadałem się już kiedyś na temat idiotycznych postulatów naprawy polskiej edukacji poprzez likwidację gimnazjów. W tej beznadziejnej sprawie jednym głosem mówią Jarek i Leszek, czyli Miller z Kaczyńskim, a także małżeństwo niejakich Elbanowskich – efemerydalne gwiazdy jednego sezonu – postulujące jednocześnie przywrócenie peerelowskiej 8.klasówki i utrzymanie, też z PRL-u, obowiązku szkolnego od 7 roku życia. Tymczasem życie niespodziewanie puentuje te absurdy, gdyż na początku grudnia publikowane są wyniki badań umiejętności, przeprowadzone wśród 15.latków w 64 krajach OECD. Ku zdumieniu jednych, rozczarowaniu drugich, bezapelacyjnymi zwycięzcami tych badań okazują się … Polacy! Tak. W badaniach kompetencji kluczowych polscy gimnazjaliści zrównali się z Finami i Szwajcarami, mocno odstawili Niemców, Szwedów, Francuzów, co do niedawna brzmiałoby jak scenariusz s-fi. W drugim życzeniu, chciałbym, aby polskiej szkoły nie udało się zepsuć dyletantom i życiowym nieudacznikom kompensującym sobie niepowodzenia i depresję jasnymi i radosnymi wspomnieniami z dzieciństwa. A wtedy musi wrócić pragnienie powrotu. Także do 8.klasówki. To jest także życzenie nagrody Nobla z dziedzin naukowych. Ostatnim polskim laureatem była … Maria Curie – Sklodowska, 110 lat temu. Swoją drogą także w warunkach zniewolenia i braku wolności… Ciekawe.
Za kilka dni TCS, a w nim z pewnością fantastyczne występy Polaków. Mamy drużynę, o jakiej jeszcze niedawno mogliśmy tylko pomarzyć. Ten rok pokaże, że jesteśmy liczącym się krajem w elicie sportów zimowych. Są poważne szanse na medale w Soczi. Tylko… No właśnie. Dumni jesteśmy ze skoczków, Justyny Kowalczyk, panczenistów, ale każdy kibic sportowy czeka na sukcesy piłkarzy. Na medale klubowe, a przede wszystkim reprezentacyjne. Tymczasem ostatnią silną i liczącą się w Europie polską drużyną był Widzew Łódź, który odprawiał z kwitkiem Liverpool, Juventus, Rapid Wiedeń, Arminię Bielefeld. Reprezentacja ostatnio była mocna w Hiszpanii, kiedy zdobywała srebrny medal na mundialu. Działo się to w 1982 roku. Przypadek…?
Czwarte życzenie jest dla mojego Kościoła. W którym jestem, trwam i umrę. Więc choćby z tego względu mam prawo szczególne, żeby widzieć, dostrzegać i żeby życzyć. Dobrze życzyć. Kryzys, który ewidentnie dotknął sferę wiary, a więc i Kościół, wymaga otwartego z nim zmierzenia się, a nie zamykania oczu, względnie chowania głowy pod kołdrę (nie ma tu żadnej aluzji, lecz odwołanie do zachowań dziecięcych) i czekania, aż minie. Nie minie. Receptą jest powrót do prostoty i źródeł. Tych, które w największym skrócie można nazwać oczywistymi, na które wskazuje papież Franciszek. Potrzeba dobroci, skromności, miłosierdzia i otwarcia na człowieka. I jego problemy, które wpychają go w ramiona zagubienia. Krzyż, który jest największym i najważniejszym znakiem Kościoła, powinien zawsze łączyć i jednoczyć. Nigdy dzielić, a wtedy Kościół będzie przyciągał nie odpychał. Taki Kościół pamiętam z lat 70. i 80. Zbieg okoliczności…???
Mojemu powiatowi, ukochanej Ziemi Milickiej, której poświęcam każdą sekundę w pracy a także poza nią, życzę dobrych ludzi, którzy tu zdecydowali się żyć i mieszkać, ale przede wszystkim – dla niego pracować. Życzę dobrych ludzi, którzy pełnią lub powinni pełnić posługę publiczną. A skoro i ja taką pełnię, to życzę sobie, abym robił to sumiennie, no i właśnie – dobrze.
Corocznie, w masie najrozmaitszych obchodów opłatkowo – wigilijnych, jako starosta, przeżywam swoje rekolekcje w dwóch miejscach, w stowarzyszeniu Abstynent z grupą AA oraz w milickim DPSie. Stowarzyszeniu nigdy nie odmówię obecności, bo zakładał je mój Tato i zawsze jest tam życzliwie wspominany. Tak też było w tym roku, choć nie było łatwo ze względu na obecność pani Henryki Skrzyneckiej, która jeszcze nie tak dawno z dumą oświadczała, ….. że jej ojciec nie był w AA. Ale niech tam. Może i dla niej to były rekolekcje, może wśród tych ludzi coś zrozumie, czegoś się nauczy? Życzę Wam wszystkim kochani wytrwałości i zwycięstwa, bo na to zasługujecie!
Była Polska, powiat, wspólnota, stowarzyszenie. Teraz rodzina. Chciałbym z Wami wszystkimi spotkać się za rok 🙂
PS.
Serdecznie pozdrawiam panią Borkowską ze Żmigrodu 🙂 Ukłony.