Wśród szlachetnej rywalizacji, nawiązującej do tradycji rycerskiej, trafiają się także, a może nawet coraz częściej, przypadki zachowań żenujących, bez zasad, czasem prostackich, które nazywam – babskim boksem. I nie myślę ani nie mówię o kobiecym boksie, tak pięknie opowiedzianym i sfilmowanym w arcydziele Clinta Eastwooda pt. “Za wszelką cenę”. Mówię o pojedynkach bez żadnych zasad, o bijatyce, gdzie zamiast szermierki mamy okładanie cepem, szczypanie i kopanie z przewagą plucia. Takie prostackie zapasy gdzie nie występują żadne zasady,