O tej formacji dowiedziałem się więcej dopiero w latach 90. Kiedy to Krzysiek Dawidziuk pożyczył mi książkę o tym tytule, a moja szwagierka zabrała się za pisanie pracy magisterskiej z wątkiem “żołnierza wyklętego”. Później, głównie dzięki IPN-owi, ruszyła akcja uświadamiająca i edukacyjna, przywracająca należne miejsce w historii tym najbardziej bohaterskim wojownikom, żołnierzom niezłomnym, wywodzącym się głównie z Armii Krajowej. Nie uznali, zgodnie z prawdą, wejścia w sowiecką strefę dominacji za wyzwolenie. Nie mogli uznać za niepodległe państwa, w którym oficjalnie rezydowała i rządziła sowiecka administracja, nie tylko wojskowa. Nie uznali suwerenności państwa, na czele którego stanęli przywiezieni z Rosji sowieckiej, członkowie partii, która w kraju nie miała żadnego poważania i poparcia. Uznali za to, że wobec zagrożenia polskiej państwowości, obowiązuje ich nadal przysięga żołnierska, jak choćby ta, którą w 1950 roku znaleziono przy zabitym przez UB żołnierzu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego:
„Walkę o Wielką Polskę uważam za największy swój obowiązek. Wstępując w szeregi NZW, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę. Wpierw zginę, aniżeli zdradzę. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazu Wodza Naczelnego oraz wszystkich innych przełożonych będę słuchał i posłusznie wykonywał. Tak mi dopomóż Bóg i Ty Królowo Korony Polskiej.” Armia Podziemna Narodowe Zjednoczenie Wojskowe Komenda Okręgu „Orzeł” D-ca „Rój”
Byli to najczęściej weterani wojny polsko – sowieckiej z 1920 roku, którzy zagrożenie bolszewizmem przeżyli na własnej skórze, potem najczęściej brali udział w kampanii wrześniowej, żeby poprzez ZWZ trafić do AK. Jaka musiała być determinacja w tych ludziach, żeby porwać się na beznadziejną walkę z potęgą komunistycznego państwa. Ile było w nich najlepszych i najczystszych intencji, aby zdecydować się na dalszą walką w całkowitej konspiracji, rezygnując z życia prywatnego. Życiorys każdego z nich to scenariusz na film, to fabuła książki, nie panegiryku, ale z pewnością panteonu polskiej chwały. Jak piękne życie Inki i równie tragiczny jej koniec, “Husara” i ukrywającego się do 1963 roku “Lalka”. Czy wreszcie losy najsłynniejszego z nich, majora Szyndzielarza “Łupaszki”.
“Zeus” Leon Smoleński http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=7
“Huzar” Kazimierz Kamieński http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=14
“Zagończyk” Feliks Selmanowicz http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=32
“Inka” Danuta Siedzik http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=15
“Lalek” Józef Franczak http://www.lupaszko.pl/articles.php?article_id=19
“Łupaszka” Zygmunt Szyndzielarz http://www.zolnierzewykleci.pl/?p=540#more-540
Myślałem o tym wczoraj w trakcie niezwykłej uroczystości, zorganizowanej przez starostę średzkiego Sebastiana Burdzego, otwarcia wystawy – “Twarze średzkiej bezpieki”. Było to dla mnie niesamowite, bo to pierwsza powiatowa odsłona IPN-owskiego cyklu, do którego zresztą my też się przygotowujemy. Bo Sebastian wygłosił znakomite przemówienie, w którym rozprawił się z niektórymi pseudoargumentami, towarzyszącymi takim przedsięwzięciom edukacyjnym – a to że nie wypada, a to że nieelegancko, i jeszcze parę podobnych bzdur. Tymczasem, jak powiedział Sebastian – to jest nasza historia, prawdziwa i momentami haniebna. Ludzie bezpieki od 1945 roku stanowili w Polsce elitę władzy. Nie ze względu na swoje walory umysłowe, intelektualne, z reguły było odwrotnie, rekrutowali się z przeważnie z niedouczonych i prymitywnych aktywistów partyjnych. Nie pochodzili z wyboru, nie wyniosła ich do urzędów praca naukowa, państwowa, społeczna. Elitą ustanowiła ich armia sowiecka oraz PPR, która musiała szybko werbować ludzi do tworzonej administracji na ziemiach zdobytych. W latach późniejszych UB oraz SB (po 1956 roku) była kształtowana przez PZPR, której była tarczą i mieczem, czyli zbrojnym ramieniem partii.
Dobrze, że wreszcie nadchodzi czas przywrócenia normalnych standardów w ocenie postaw, historii. Kiedy jasno i otwarcie mówimy o bohaterstwie żołnierzy wyklętych i zdradzie sowieckich nominatów, cywilnych , wojskowych i policyjnych. Pokłon za to należy się przede wszystkim IPN-owi, śp. Andrzejowi Przewoźnikowi (wystąpię natychmiast z PO, gdyby kiedyś przyłożyła rękę do likwidacji tej instytucji), a także śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. To jego kadencja pozwoliła na rehabilitację ofiar, na gloryfikacją bohaterskich postaw. Z tej działalności będę Cię pamiętał Panie Prezydencie.