W oświadczeniu – rezygnacji byłego prezesa Lecha, z tym że Henryka, przeczytałem, że Klub Siatkarski “Milicz” osiągnął największy historyczny sukces awansując do 2 rundy turnieju eliminacyjnego o II ligę. Zastanowiłem się przez chwilę czy to niewiedza, czy krótka pamięć powodują, że były prezes poważnego klubu mówi nieprawdę. Dokładnie rok temu nasz zespół dokonał identycznego wyczynu i po zajęciu 2. miejsca w Rzeszowie, awansował do turnieju 2 rundy w Żyrardowie. Pamiętam, że wtedy właśnie Henryk Lech był gorącym zwolennikiem udziału w tych turniejach, którym ja byłem przeciwny ze względu na duże koszty. Zwyciężyła opcja wyjazdu (i dobrze), gdzie nasi siatkarze pokazali się z bardzo dobrej strony. No właśnie – nasi siatkarze – zagraliśmy wówczas pełnym składem milickim, wzmocnionym prawie – miliczaninem, czyli Adamem Radojewskim. To trochę inna sytuacja niż dzisiejsza, kiedy jeden miliczanin w składzie KS “Milicz”(!) jest okazjonalnym uzupełnieniem składu pochodzącego z “zaciągu”.
Ale nawet pomijając problem niepamięci, muszę zwrócić uwagę na błąd logiczny. W 15.letniej historii klubu były różne sukcesy i porażki – spadki, awanse, eliminacje. Wśród nich brązowy medal Mistrzostw Polski Młodzików w Swinoujściu w 2003 roku, który zasygnalizował sportowej Polsce aspiracje małego klubu z Milicza. Dość powiedzieć, że w finale potykaliśmy się z Warszawą, Olsztynem, Gorzowem, Częstochową, Gostyniem oraz gospodarzami finału. W zespole prowadzonym przez trenera Tomasza Pajora błysnął wielki talent Damiana Wojtaszka, który otrzymał zresztą nagrodę indywidualną turnieju, bodajże – “dla najsympatyczniejszego zawodnika”, wręczoną przez Izę Albrecht z Wałcza, animatorkę minisiatkówki w tym mieście:)
Prawdziwy tryumf przyszedł 2 lata później. Było nim zakwalifikowanie się do ogólnopolskiego finału Mistrzostw Polski Kadetów i VII Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Lublinie. Tam się działo…. Dość powiedzieć, że w pierwszym meczu, dzięki fenomenalnej grze “Małego” prowadziliśmy z faworytem turnieju i późniejszym wicemistrzem Polski 2:0 w setach. Pełna hala ludzi, masa oficjeli, bo to mecz otwarcia i taka sensacja w powietrzu. To było niepojęte. Przegraliśmy ten mecz 2:3, ale co napędziliśmy im strachu….. Zajęliśmy VII miejsce, przed naszymi chłopakami otworzyła się droga sportowego awansu. Skorzystał przede wszystkim Damian Wojtaszek, którego w swoim mistrzowskim składzie zapragnął trener MOS Wola Warszawa – Wojciech Felczak. To dzięki niemu kariera Damiana potoczyła się metodycznie i precyzyjnie. Wiem o tym dobrze, że pierwsze powołanie do kadry Polski związane było z rekomendacją od Felczaka.
I to panie były prezesie jest największym sukcesem naszego klubu. Damian Wojtaszek, nasz wychowanek, chłopak z Milicza, z krwi i kości – miliczanin, który po raz pierwszy w historii będzie reprezentował Rzeczpospolitą! Elita elit, najlepszy z najlepszych, który nigdy nie zapomina zaznaczyć, gdzie zaczynał sportową karierę. Gdzie uczył się siatkówki, gdzie stawiał pierwsze kroki. Komu to się śniło parę lat temu?? Żaden turniej, żadna 2 liga nie ma porównania ze splendorem, jaki daje wychowanie reprezentanta kraju.
A gdzie byłby dzisiaj Damian, gdybyśmy wówczas nie szkolili młodzików i juniorów, na których nie zwracał pan uwagi? Kto dzisiaj reprezentowałby Polskę, gdybyśmy skupili się na organizacji turniejów kosztem młodzieży? Gdyby filozofia klubu opierała się na transferach a nie szkoleniu wychowanków? Skąd by się wzięli chłopcy grający dziś w Polsce – Wojtek Dziurkowski, Błażej Kuna, Maciek Kwaśniak, Mateusz Lesiak, Mikołaj Wojtyczka???
Nie interesują pana juniorzy, praca szkoleniowa, milickie talenty. Najlepiej wszystkich sprowadzić – tak jest łatwiej i szybciej.
Dlatego dobrze, że pan zrezygnował…..