Zadawałem sobie to pytanie słuchając w środę wystąpienia legendarnego i charyzmatycznego burmistrza Nowego Jorku – Rudolpha Giulianiego. Niepozornego, starszego dżentelmena, który chodząc utykał, jednakże kompletnie nie przeszkadzało temu – co mówił i jak mówił. Bo, jak każdy amerykański mąż stanu, body language (mowę ciała) ma dopracowaną do perfekcji – każdy gest, krok, wzniesienie rąk, uniesienie brwi, śmiech – to wzmocnienie przekazu słownego. Dlatego półtorej godziny minęło szybko i niepostrzeżenie. Minęło szybko, bo Giuliani naprawdę ma coś do powiedzenia. – Przywództwo prawdziwe nie polega na tym, żeby mówić ludziom to, czego oczekują, ale to, co jest społecznie ważne, pryncypialne, choć może być niepopularne. Chcąc porwać ludzi za sobą, nie narzekaj, nie lamentuj, ale daj im ideę, marzenie – cel. Jeśli chcesz walczyć z bezrobociem, nie rozdawaj zasiłków, bo one tylko utrwalają biedę i wykluczenie. Wszystko, co nie jest domeną władzy publicznej, powinno zostać sprywatyzowane, łącznie ze szkołami i szpitalami. Z jednego względu – własność prywatna utrzymywana jest lepiej i efektywniej. Unikaj omnipotencji państwa, jego wszechwładzy. To program wielkich przywódców – Ronalda Reagana i Margaret Thacher, do których, jak przyznaje Giuliani, nie dorósł obecny prezydent Obama. Domeną państwa, w tym samorządu lokalnego, jest dbanie o bezpieczeństwo obywateli, w wymiarze municypalnym (gminnym) jak i centralnym, państwowym. Dlatego wydatki na policję i wojsko powinny rosnąć. – Rozmawiaj z ludźmi, także z tymi, a nawet przede wszystkim, którzy się z tobą nie zgadzają. Przekonuj, ale nigdy ich nie obrażaj. Sprawowanie władzy publicznej oparte jest na dialogu. Odpowiadając za porządek, sam nie możesz łamać prawa w żadnym, nawet najmniejszym zakresie.
Twarde, republikańskie i konserwatywne prawdy. A ilu w Polsce gotowych jest, aby się pod nimi podpisać???