komu wdzięczność?

1 sierpnia, kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. Beznadziejnej, utopijnej, na wskroś romantycznej próby odwrócenia logiki dziejów, zaytrzymania bezwzględnych kół napędzających historię. Historię bezwzględną w swoim okrucieństwie. Czy znając dziś bezmiar krzywd, skalę zagłady, a własciwie hekatomby, materialnej i duchowej, zmieniłbym coś, gdybym mógł, w tej decyzji sprzed 67 lat?

Nie. Niczego bym nie zmienił. Różnię się w tym z Radkiem Sikorskim, który ku mojemu zdziwieniu nazwał powstanie „narodową katastrofą“, nawiązując w ten sposób do teorii tzw. sceptycyzmu powstańczego. Ogromna liczba ofiar, w tym m.in. śmierć wybitnego katastrofisty Kamila Baczyńskiego czy Tadeusza Gajcego, materialna katastrofa miasta, nie dają uprawnień do podważania sensu powstańczego zrywu. Celem powstania nie byli Niemcy, słabnąca na wszystkich frontach armia, której klęska była już tylko kwestią czasu. Prawdziwym przeciwnikiem była armia sowiecka i niesiona na jej bagnetach bolszewia, zwana kłamliwie przez lata demokracją proletariatu, władzą ludową itp. Bogactwo słownika w dziele okłamywania i psychicznego obezwładniania było nieograniczone i stachanowsko twórcze. Warszawa, po „wyzwoleńczych doświadczeniach“ kresów wshodnich, a także Lubelszczyzny, Zamojszczyzny, Świętokrzyskiego, wybawicieli demolujących dwory, zajazdy, niestroniących od rabunków, pożogi i gwałtów, aresztujących żołnierzy Armii Polskiej, AK, o NSZ nie wspominając, z ponurą rolą NKWD „smierszu“ i całej gamy policji politycznej, Warszawa, jak na stolicę przystało, podjęła próbę obrony przed zagładą prawdziwą, gorszą, nadciagającą ze wschodu.

Komunizm nigdy nie został w Polsce właściwie rozliczony i osądzony. Dlatego możliwe były i nadal są wyrazy publicznego uznania dla tego zbrodniczego systemu. Dlatego wyznawcy i funkcjonariusze tamtego systemu do dzisiaj mogą bezkarnie zajmować publiczne stanowiska, w tym rządowe, mogą ciągle mieć wpływ na życie publiczne w Polsce. Dlatego wciąż jest możliwe, że w Miliczu stoi „pomnik wdzięczności“ armii sowieckiej.“ Aresztowani, a następnie straceni przez tę armię, przewracają się w grobach, ofiary prześladowań, w tym gwałcone kobiety na naszych ziemiach, przez lata przeżywały gorycz na przemian ze wstydem, oglądając takie pomniki.

Znakomitą analizę kłamstwa, doprawadzonego do perfekcji, daje w swoich książkach nieodżałowany Józef Mackiewicz. Dla przypomnienia, znakomity fragment z „Drogi donikąd“, z rozmowy pomiędzy bohaterami – Pawłem i Tadeuszem:

– Jeżeli ty albo ja, albo ktoś z normalnych ludzi w normalnych warunkach zechce na przykład

zełgać, że sufit jest nie biały, a czarny, to rzecz wyda się nam zrazu bardzo trudną. Zaczniemy

od kołowania, chrząkania, wskazywania na cienie po jego rogach, będziemy tłumaczyć, że w

istocie swej nie jest on już tak zupełnie czysto biały… Jednym słowem, będziemy się

posługiwać skomplikowaną metodą, która zresztą nie doprowadzi w końcu do celu,

bo nikogo nie przekona my, że sufit jest czarny. Co robią natomiast bolszewicy?

Wskazują sufit i mówią od razu: “Widzicie ten sufit… On jest czarny jak smoła”.

Punkt, dowiedli od razu. Ty myślisz,że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna?

Zapewne tak myślisz. A oni sięprzekonali na podstawie praktyki, że to wcale nieważne,

że wszystko można twierdzić i że twierdzenie zależy nic od jego treści, a od sposobu jego wyrażenia.

I oto widzimy jak dochodzą do następnego etapu, powiadając do ludzi tak: “A teraz wyobraźcie sobie, że

istnieją podli kłamcy, wrogowie wszelkiej prawdy naukowej, postępu i wiedzy, którzy tak

nisko upadli w swym nikczemnym zakłamaniu za pieniądze kapitalistów, że ośmielają się

łgać w żywe oczy, że sufit jest biały!” I zebrany tłum wyrazi swe oburzenie, wzgardę, a nawet

śmiać się będzie i wykpiwać tak oczywiste kłamstwa tych wrogów prawdy… My sądzimy

dotychczas, że oni mogą wyczyniać takie seanse zbiorowej hipnozy tylko u siebie po

uprzednim zmaltretowaniu swoich obywateli. Nic podobnego. Oto przychodzą do nas i

wydają na przykład broszurkę o tym, co u nas się działo. Dla nas o nas samych. Ja tobie zaraz

pokażę. – Wyjął z podręcznej teczki małą, szarą książeczkę.

– Co to jest? – spytał Paweł, który wpółleżąc na kanapie i słuchając Tadeusza zabawiał się

gładzeniem kota, a teraz wyciągnął rękę po broszurę.

Dziełko wydane zaraz po wkroczeniu armii czerwonej w granice wschodniej Polski w r.

1939, nosiło tytuł “Zapadnaja Biełaruś”. Na odwrocie okładki: “Państwowe wydawnictwo

literatury politycznej. 18 drukarnia moskiewskiego trestu politgrafiki. Nakład 100 tysięcy”. –

Widziałem to – rzekł Paweł zwracając.

– Czytałeś?

– Nie.

– To posłuchaj: “W Polsce istniało takie prawo, że gdy zaskrzypi koło u wozu chłopskiego,

niepokojąc sen obszarnika, chłop musiał płacić 7 złotych sztrafu. Obszarnik miał prawo bić

chłopa aż do utraty przytomności, zabrać odeń ziemię i cały inwentarz za długi – zupełnie

bezkarnie i bez żadnego sądu… Robotnik pracował więcej niż 20 godzin na dobę… W armii

panował system kar cielesnych, bito pałka mi… żydzi mogli chodzić tylko po niektórych

ulicach, po innych nie mieli prawa…”

Paweł roześmiał się szczerze.

– Ty się śmiejesz? Śmieje się może jeszcze kilku, dosłownie. Ci, którzy jeszcze rozumują

starymi kategoriami, kiedy to twierdziliśmy, że podobna lektura byłaby lekturą

humorystyczną. W tym tkwił właśnie nasz błąd. To nie jest literatura humorystyczna. Oni to

kolportują u nas masowo i… ludzie się nie śmieją. Nie do pomyślenia? – mówisz. – Owszem,

to jakby na przykład wydać w Londynie książkę, że przechodnie nie mieli prawa mijać pałacu

królewskiego inaczej, jak na przykład na klęczkach albo coś w tym rodzaju. Zaręczam tobie,

że też nie będą się śmiali, gdy zostaną zagarnięci przez bolszewików. Zaręczam. “Nie do

pomyślenia” może być coś jedynie póty, póki istnieje możliwość wytknięcia tego kłamstwa

palcem. Z chwilą jednak gdy palec zostanie sparalżowany, wszystko staje się do pomyślenia.

Oni o tym właśnie wiedzą.

– No, ale poza granicami…

– Co poza granicami? Zaprzeczenie każde stwarza jedynie sporność sprawy. I wiele milion.w

powie sobie: “Ostatecznie, nie ma dymu bez ognia”… Otóż bolszewicy stworzyli: dym bez

ognia. To są rzeczy genialne, mój drogi! Sto tysięcy nakładu dla rozpowszechnienia w

naszym kraju, który jeszcze pół roku temu wiedział, jak było naprawdę!

Dlatego, dzisiaj, po wizycie w warszawskim BGK, podejdę pod Muzeum Powstania Warszawskiego i oddam hołd prawdziwym bohaterom, prawdziwympatriotom, którym należy stawiać pomniki. Prawdziwej i uzasadnionej wdzięczności.