Wielkie łkanie rozległo się na ziemi dolnośląskiej, kiedy Rafał Dutkiewicz oświadczył, że zamierza wspólnie zarządzać tym terytorium z niedawnymi przeciwnikami, czyli obozem Platformy Obywatelskiej. Najpierw niedowierzanie, konsternacja, a potem płacz, w którym dało się słyszeć …. “zostawiłeś nas sierotami”. Szczególny szloch dochodził z pętli wąskotorówki, gdzie Darek Stasiak wraz z Mirosławem, nie wiedząc, co się dzieje, a potem w to nie wierząc, pozostali trochę, mówiąc językiem młodzieży, złapani na wykroku lub dosadniej – z ręką w nocniku. Bo ileż razy można zmieniać partie, komitety, stronnictwa? Mirosław przeszedł już przecie chwalebną drogę od PZPR-u, przez SLD, tzw. XXI do nicości, Darek też – co wybory to inny komitet. Trochę jak w życiu… Ba, okazuje się, że w tym ostatnim związku czuli się trochę niekochani, nienależycie pieszczeni. Bo oznak czułości było zbyt mało, zbyt rzadko…. No, tak trochę wiało chłodem. Darek postanowił się nawet poskarżyć na to gazecie:
“Zdaniem Dariusza Stasiaka, sejmikowego radnego prezydenta, samorządowców niższych szczebli, czyli wójtów, burmistrzów, starostów, w ODŚ nie traktowano z należną im estymą. – To była tylko organizacja prezydentów, a zwłaszcza prezydenta Dutkiewicza. Nie zgadzałem się na to – zaznacza Stasiak”
Warto dodać, że ta bohaterska darkowa niezgoda przebiegała nad wyraz głośno i burzliwie. Wychodził na łąki, pola i przestworza i grzmiał: nie ma mojej zgody i basta! dość tego, żądam więcej…. estymy! Że aż echo oddawało: -stymy, -stymy, -tymy. A potem odwiedzał lodowatego Rafała, co to miał za mało estymy i …… po wyjściu otrzepywał kolana z prochu z podłogi…. Ot, walczak, kozak 😉
Drugi kozak Mirosław, napisał mi, że w czasie, kiedy on się zabiera za remont dróg powiatowych, ja trwonię czas na konwentach i konferencjach. Jak wygląda to samodzielne budowanie, widać po kuriozalnym piśmie, że gmina samodzielnie wyremontuje te drogi, ale czeka na pieniądze z powiatu! Ale mniejsza o to, najciekawsze jest to, że zarzut ten stawia wójt powszechnie zwany na Dolnym Sląsku Mirkiem Biesiadnym, a to najbardziej eleganckie określenie. Są też dosadniejsze. Jak bardzo Mirek uwielbia biesiady najlepiej świadczy to, że na otwarcie drogi w Kuźnicy Czeszyckiej przyjechał przez nikogo nieproszony. I czuł się całkiem dobrze. Aż strach pomyśleć, ile pożytecznego mógł w tym czasie zrobić 😀