Jak dobrze poczuć, że żyjemy w państwie prawa, pomyślałem w chwili ogłaszania wyroku, a właściwie orzeczenia, Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który przywracał orzeczeniem prawomocnym i ostatecznym, Krzysztofa Salatę do pracy. Pisałem o tym wielokrotnie i przewidywałem wynik procesu, bo mimo wielu zwątpień i rozterek, wierzyłem mocno, że to ciągle jest państwo prawa. Moje zwątpienia całkowicie usprawiedliwił sąd okręgowy, który zmasakrował orzeczenie sądu I instancji – uchylił w całości wszystkie sentencje, dając mu jeszcze do odrobienia “zadanie domowe” w postaci ustalenia wysokości odszkodowania, które się Krzyśkowi należy. Bo to, że po półtorarocznej tułaczce, ono się należy to pewne. Nie jest tylko do końca pewne od kogo, bo choć sąd zasądzi z pewnością od szkoły, to wg mnie zachodzą tu wszelkie przesłanki do roszczenia wobec konkretnych osób. I to nie tylko od ślepych wykonawców, ale też (przede wszystkim) od trzebnickiego inspiratora i sprawcy tych wszystkich nieprawości.
Ciekawą rolę w tym skandalu odegrały też media. Wiele dobrego spotkało zwolnionych i upokorzonych nauczycieli ze strony “Głosu Milicza”, który pokazywał prawdziwy dramat ludzi, pełen wymiar niemocy. Aktywny w tej materii, tyle że a rebours, był też milicki kłamnik. Sprzedajny do tego stopnia, że większość artykułów na temat szkoły, pisanych było na zamówienie, pod określoną tezę, konsultowanych i uzgadnianych przed drukiem(!) z zamawiającymi. Przodował w tej mokrej robocie niejaki “cienki leszcz”, który na zamówienie, za określoną kasę wykona każdy wyrok, to znaczy napisze każdy tekst. To ponoć nowy rodzaj niezależnego milickiego dziennikarstwa….
Stopniowo, po latach, odkręcaja się największe przekręty i nieprawidłowości. Ale żeby się ich dopuścić wystarczał tydzień, miesiąc, nie więcej. Nie ma w tym sprawiedliwości i nie załatwia tego także wyrok, choćby tak pozytywny jak ten z 15 lutego br. w sprawie Krzysztofa.
Krzysiek – do roboty!
🙂 http://www.youtube.com/embed/FIuOzYgB6qM?rel=0