Było super. Podniośle, uroczyście, wesoło. Cieszy mnie utrzymanie dobrego poziomu, wprowadzonego 5 lat temu, do zwyczaju świętowania uroczystości państwowych.Wyrastających z tradycji walk narodowowyzwoleńczych, powstańczych, z etosu Armii Krajowej, legionów, żołnierzy wyklętych, więźniów ubeckich katowni, etosu “Solidarności”. Dlatego kwiaty składaliśmy pod krzyżem “Solidarności”, a nie pod pomnikiem wdzięczności okupacyjnej armii sowieckiej. Dlatego nie obchodzimy zakłamanych rocznic 9 maja czy 22 stycznia. Dlatego uczymy młodzież prawdziwej, a nie zmanipulowanej, historii, wpajamy dumę narodową, opartą o historię AK a nie ZBOWiD-u. Z rozbawieniem dzisiaj wspominam oburzenie radnych Zajiczka oraz Magusiaka, którzy wzywali mnie do wytłumaczenia się ze zdjęć zamieszczonych na stronie powiatu milickiego. Zdjęć, które dokumentowały lekceważenie polskiego Dnia Niepodległości, które pokazywały budynki instytucji bez flag państwowych. Dla mnie skandalem było niewywieszenie flag, dla Magusiaka i Zajiczka – upublicznienie tej informacji. Taka ich, proletariacka uroda…. Dzisiaj ten nurt “myślowy” kontynuuje ostatnia towarzyszka powiatu milickiego, więc spodziewam się w najbliższym czasie pytań i zaczepek o narodowe i prawicowe odchylenie. W których za mało było tolerancji, poszanowania odmienności itp. Za dużo patosu, krzyża, miłości ojczyzny. Także w fakcie gloryfikacji milickiego weterana wojny w Afganistanie, młodego chłopaka z Ostrowąsów – Marcina Walkowiaka. Dla którego patriotyzm miał bardzo konkretny i fizyczny wymiar, walki o sprawę Polski, i w Jej imieniu. Także obaw o własne życie w czasie ostrzału rakietowego, patrolu w rosomaku czy żalu podczas pożegnania kumpli wracających do Polski. W metalowych trumnach. Miejmy nadzieję, że w normalnym rytmie, cały i zdrowy wróci do Milicza inny “afgańczyk” – Daniel Chałupka. Tak jak mam nadzieję, że cali i zdrowi wyjdą ze szpitali policjanci warszawscy, którzy zostali ranni w czasie ochraniania stolicy przed hołotą wszczynającą burdy, palącą samochody, niszczącą budynki. Jeden z większych paradoksów, a nawet absurdów tego dnia, polegał na tym, że niemieccy lewacy przyjechali zwalczać polskich faszystów w 93 rocznicę rozbrojenia oddziałów niemieckich…. Brrrr.