Dzisiaj wszystko może być zmyślone, “skręcone”, żartobliwe. To dzień, kiedy kłamstwo uzyskuje nadzwyczajną wartość, tak jakby wcześniej, w ciągu 364 dni go nie było…. Ależ kumulacja – niedziela palmowa, 50 lat “Trójki”, gala PPA we Wrocławiu i wygrana Agnieszki Radwańskiej w Miami!
Palmy poświęcimy w małym kościółku, gdzie gwarancją jest odpowiedni poziom skupienia, bez dyskusji o masonerii, upadku państwa, zniszczeniu narodu. Naród ma zostać zniszczony przez odpis podatkowy przekazany Kościołowi, czyli z powodów finansowych. Jeszcze parę miesięcy temu taka sama propozycja, ale wyższa kwotowo, wyszła z ust hierarchii kościelnej. Innym przejawem niszczenia narodu jest “nadobowiązkowy” charakter religii w szkole. Dawno już w szkole nie pracowałem, ale w czasach, gdy dyrektorowałem w “Dwójce” katecheza zawsze była nadobowiązkowa, wskutek czego “jedynka” z religii nie uniemożliwiała promocji. O co więc chodzi? Znowu o pieniądze, gdyż poprzez środowiska zaprzyjaźnione politycznie, rozpowszechniono informację, że sfinansowanie katechezy spadnie na barki samorządów. Czyli religia w szkołach będzie tam, gdzie gminy, miasta, powiaty specjalnie za to zapłacą, co w czasach kryzysu, niżu demograficznego i oszczędności oznaczałoby poważne redukcje. Okazuje się to oczywistą nieprawdą, która choć na Ziemi Milickiej, dzięki tej informacji, mam nadzieję skończy żywot na pierwszym kwietnia.
Nie wszystkie kłamstwa znikną niestety tego dnia, bo przecież paliwo ciągle się pompuje do “zamachu smoleńskiego”, do eksterminacji emerytalnej narodu, do eksterminacji medialnej (brak TV Trwam na multipleksie), i jeszcze paru innych.
Byłem we wtorek 27 marca w Warszawie i zajrzałem do tzw. miasteczka emerytalnego przed kancelarią premiera. To był zdaje się dzień gdański, czyli dyżury pełnili wówczas aktywiści z Pomorza. Kilkanaście osób z flagami, niektórzy na ławkach w Łazienkach, inni w pobliskim sąsiedztwie, na małej scenie kobieta śpiewa “Naszą klasę”. W namiotach na zapleczu zgoła inna poetyka – muzyka, śpiewy i piski niewieście, przed godziną 12.00 w południe pełna atmosfera grillowa. Kiedy w pewnym momencie usłyszałem “Mury” Jacka Kaczmarskiego, odruchowo zwróciłem głowę w stronę śpiewających. Zdębiałem, wśród zebranych zobaczyłem … Leszka Millera, śpiewającego zwrotkę “a mury runą, runą i pogrzebią stary świat” ze wzniesioną do góry dłonią, z charakterystyczną “V”. Obok kilku pomorskich aktywistów z “Solidarności”. W piątek tenże Miller zagłosował razem z PiS-em za referendum w sprawie przedłużenia wieku emerytalnego i od razu stał się ich pupilem, co więcej do apologetów dołączyli stronnicy Zbigniewa Ziobry, któremu jeszcze niedawno Miller przypisał ksywę “zero, zero”. Teraz, w ramach wzajemnej miłości, cześć Millera będzie broniona równie żarliwie jak pamięć smoleńska, szczególnie gdy dojdzie do finału śledztwo dotyczące więzień CIA na terytorium Polski. Kolejna sprawa, która jest długowiecznym kłamstwem.
Kłamstwem nie jest na szczęście 50.lecie Trójki. Stacji, którą odkryłem w pełni wraz z “Listą Przebojów Programu Trzeciego” prowadzoną i stworzoną przez Marka Niedźwiedzkiego. To było przeżycie! Dwugodzinna dawka muzyki, wielkie emocje i napięcie – kto dziś wygra? Maanam, Robert Plant, Republika czy Perfect. W tym zestawieniu zawsze stawiałem na Republikę, poczynając od Kombinatu, potem Telefonów, Białej flagi, po poetyckie ekstatyczne erotyki – Sexy doll czy Śmierć w bikini. Emocje były ogromne. I wzruszenia – młodzieńcze, naiwne, szczere. Sobota o 20.00 niepodzielnie należała do Trójki, kosztem życia towarzyskiego i uczuciowego. Nie umawialiśmy się z dziewczynami przed 22.00, na dyskoteki wchodziliśmy już po połowie. Skutek był taki, że dziewczyny przechwytywali ci, którzy listy nie słuchali, a w dyskotekach szaleli nasi zmiennicy i młodsi i starsi, nieprzeżywający pozycji Budgie, Survivor, Scorpions, Rainbow czy TSA przed radiem, tylko umiejący się zakręcić przy dyskotekowych gwiazdach Postolina, Czatkowic, Krośnic, ZBR -u, WSS-u, Wierzchowic czy Kaszowa.
Z Trójką miałem też śmiesznogroźne zdarzenie, gdy napisałem do nich list. W stanie wojennym. Gdy ją odwiesili. Napisałem o spotkaniu w szkole z politrukiem, który w ramach łagodzenia nastrojów przyjechał na spotkanie z młodzieżą w prowincjonalnym Miliczu i został tu “zjedzony” z powodu swojej niekompetencji i arogancji. Żenada i poruta, siedemnastolatkowie rozjechali agitatora w mundurze, udowadniając, że w trakcie trwającej sesji Sejmu, Rada Państwa nie miała prawa do wprowadzenia stanu wojennego. Widząc, co się święci, czujny nauczyciel przerwał spotkanie niechybnie zmierzające w niebezpieczne rewiry. Wściekły napisałem o tym do radia, do mojej Trójki. Przeczytali to. O liceum, o spotkaniu, o trepie w zielonym mundurze i o tym, że ich słuchacz z Kaszowa, prosi o anonimowość…. Równie dobrze można by powiedzieć, że jedyny w tym czasie z Kaszowa uczeń liceum nazywa się Piotr Lech, ale chciałby, żeby nie wymieniać jego nazwiska 😉 W toalecie szkolnej wrzało, kumple poklepywali mnie z uznaniem po plecach, ale robili to w stylu – a teraz chłopie gotuj się na śmierć. Co mnie uratowało – nie wiem. Albo wyjątkowy liberalizm grona i dyrekcji, w co nie wierzę, albo prozaiczny powód – nikt jeszcze z tego grona nie słuchał Trójki! I dobrze.
A kto to jeszcze pamięta???
Małgosi Wojciechowskiej szczere i gorące gratulacje z okazji sukcesu w PPA!!!
Damianowi Wojtaszkowi wyrazy wsparcia i podziwu. Trzymaj się Mały!!
Jesteście Wielcy:)