Powiało normalnością. 22 lata demokracji, a właściwie nauki o demokracji, przyniosły pierwsze wymierne efekty. Po raz pierwszy społeczeństwo dało szansę przedłużenia kadencji tej samej koalicji, a przede wszystkim tej samej partii i premierowi. Jest to o tyle niebywałe, że stanowi wyjątek w Europie, a przede wszystkim dotyczy rządu, który poddany był niezwykłym klęskom i doświadczeniom, od powodzi poczynając, po tajfuny, Smoleńsk i kryzys ekonomiczny. A jednak udało się. Po raz pierwszy rządzenie nie zużyło premiera i jego zaplecza, po raz pierwszy społeczeństwo opowiedziało się za stabilizacją, a przeciwko rewolucji i destabilizacji. To jednak jest niesamowite, że po wyborach europejskich, prezydenckich, samorządowych, w których PO poszerzała swoje wpływy, wyborcy zdecydowali, mimo jak zwykle agresywnej i nachalnej kampanii negatywnej, o powierzeniu steru rządów tej samej formacji. Po raz ostatni byliśmy świadkami pojedynku pomiędzy PO i PiS, za 4 lata główna batalia rozegra się między PO i odrodzoną lewicą (SLD/Palikot), czyli doczekamy się normalnego europejskiego dyskursu prawica – lewica. PiS ze swoim anachronicznym stylem bycia, eklektycznym programem narodowolewicowego populizmu i coraz bardziej starzejącym się elektoratem, nie odegra już głównej roli politycznej. W sposób oczywisty wyczerpie się też smoleńskie paliwo, dlatego wdowy i wdowcy po ofiarach katastrofy lotniczej, stracą swój główny atut, dzięki któremu dziś otrzymali mandaty poselskie i senatorskie.
Co to oznacza dla nas? I wiele i niewiele. Swoistym fenomenem jest to, że PO otrzymała w powiecie milickim wyższe poparcie niż 4 lata temu, mimo że w kraju uzyskała wynik gorszy. Cztery lata temu oddało na nas głos 38,36%, w tym roku 41,25%. To znacząca różnica i daje wiele do myślenia. Te wybory każą mi także inaczej spojrzeć na mój wynik sprzed 4 lat, kiedy bez żadnej praktycznie kampanii, bez plakatów, ulotki, spotów i reklamy, oddało na mnie głos 2360 osób. Dotąd traktowałem ten wynik lekko i nonszlancko, teraz patrzę na niego z szacunkiem… Z szacunkiem patrzę też na wynik Cezarego Sierpińskiego, który z poparciem 1900 osób okazał się lepszy od starosty górowskiego, starosty średzkiego czy kandydatów z Oleśnicy. Z minimalnym i śmiesznym limitem finansowym, udało mu się przekonać sporą grupę ludzi do oddania głosu na kandydaturę niepartyjną, niepolityczną, a jednocześnie merytoryczną. Cieszy to, że na terenie Ziemi Milickiej, kandydat PO znów okazał się bezkonkurencyjny, choć wiem, jak to boli niektórych „polytyków“, źle życzących Platformie ogólnopolskiej, dolnośląskiej czy milickiej. Mniejsza o nich, szkoda na nich czasu. My musimy się skupić na utrzymaniu tego poparcia, na utrzymaniu zaufania. Obserwując postawę naszych radnych, ich rosnące znaczenie w radzie miejskiej oraz wyważony i racjonalny styl bycia w radzie powiatu, jestem spokojny. Ludzie to doceniają.