Rozegraliśmy trzeci mecz na orliku. Nie trzeci w ogóle, ale w tym roku, a właściwie w sezonie, który nadzwyczajnie późno się zaczął. Przeładowana pozimowym testosteronem szkoła zwana “zawodówką” natychmiast zażądała prestiżowego pojedynku, czyli meczu z pracownikami Starostwa Powiatowego. Niestety mecz przegraliśmy już na rozgrzewce, bo do godziny 18.00 w środę zjawił się niezawodny Dawid, po chwili dołączył Krzysztof Firek junior, a na minetę przed gwizdkiem objawił się Grzegorz i Łukasz. Doliczając mnie, niepełnosprawnego, mieliśmy 5 wojowników. A trzeba było minimum 7…. Jak to się mogło skończyć, wiadomo… Przegraliśmy 13:9 i był to najłagodniejszy wymiar kary, choć trzeba przyznać, że kilku zawodników drużyny przeciwnej znacząco nam pomagało. Dziękujemy za gospodarską szarmancję dyrektorowi szkoły, dziękujemy za mało, jak na niego, brutalną grę zawodnikowi nr “11”. Nikogo tym razem nie skosił, nikomu nie złamał nogi a nawet nosa, nie poczęstował też “baniakiem”. Pełna kultura 🙂 Po meczu, jak poniżej widać, królowała zgoda i wspólna troska o drużynę najważniejszą. Która ten sezon rozpoczęła typowo “na leszcza”.