wasza klasa

Pożegnania nie będzie, bo nie było powitania. Zabrakło klasy, a może wychowania, żeby normalnie, po ludzku się przywitać. Dzień dobry, witam , coś tam, coś tam. Nie stać na to było nauczycielkę, dyrektora szkoły, wychowawcę młodzieży. No, ale taką właśnie była nauczycielką, taka klasa…

Kiedy u schyłku 2006 roku przyszedłem do urzędu i przeanalizowałem budżet powiatu, wyszło mi, że do oświaty należy dopłacić z innych środków (jakich?!) ponad pół miliona złotych! Kwotę astronomiczną jak na tak mały powiat. Ale tak przez lata robiono. Dlatego nie było tu żadnych inwestycji – boisk, orlików, dróg, ścieżek, termomodernizacji, itp. Pieniądze, co rok większe, dorzucano do subwencji oświatowej i znikały one bez śladu, bo ani wygląd szkół, ani ich wyposażenie nie był dowodem na dodatkowe i bezproduktywne subwencjonowanie z pieniędzy powiatu. Działo się to równolegle ze wstrzymaniem de facto prac na rozbabranym placu budowy szpitala. Oświatę należało pilnie przeorganizować i zdyscyplinować, tak, aby wydatki na nią w całości mieściły się w subwencji oświatowej naliczanej przez MEN. Nie było innego wyjścia, jeśli chciało się wykonać jakiekolwiek inwestycje, remonty, rewitalizacje. Po kilku spotkaniach z kadrą kierowniczą miałem wrażenie, że nawet jeśli nie wszyscy się z tym zgadzają, to przynajmniej rozumieją. Okazało się, że nie wszyscy – jedna z dyrektorek powtarzała jak mantrę, choć lekko bezsensownie, banalną frazę – edukacja musi kosztować kolego (!). -Tak musi kosztować tyle, na ile nas stać, proszę pani, odpowiadałem. – Niee, musi kosztować tyle, ile kosztuje, kolego. To ostatnie “kolego” było wypowiedziane z tak wymownym naciskiem, żebym zrozumiał, że jeśli się nie złamię, to przestaniemy chyba być kolegami…. Nie bardzo mi na tym zależało, więc przestaliśmy. Dzisiaj oświata nie tylko mieści się w całości w subwencji, ale z tej subwencji przeznaczamy rok rocznie kwotę od 0,5- 1 mln zł na inwestycje oświatowe – orliki, elewacje, halę sportową. A pani? Pani za chwilę ma zostać wiceburmistrzem, pewnie ds. oświaty (?!). Dyrektorom, na najbliższe rozmowy budżetowe, podpowiadam tę banalną frazę – “edukacja musi kosztować, koleżanko“.

Oj, wielkie zasługi położyła pani w dziele budowania edukacji, oj wielkie…. Na przykład skierowała do sądu sprawę przeciwko swojej szkole. O co? Że nie chce jej zwolnić z pracy! Serio – tak brzmiał przedmiot sporu – żądanie zwolnienia z pracy. Sędziowie mało nie pospadali z krzeseł, kiedy pierwszy raz to czytali, bo nigdy w życiu sąd pracy nie był nagabywany w celu zmuszenia zakładu pracy do zwolnienia swojego pracownika. Oczywiście prawdziwy powód był bardzo banalny i przyziemny, zawarty w słynnym powiedzeniu niemniej słynnego trenera – kasa Misiu, kasa. Pani domagała się od szkoły zwolnienia z pracy, żeby dostać z tego tytułu nienależne świadczenia. I to niemałe. Dlaczego mówię nienależne? Bo sądy w dwóch instancjach rozbiły w pył to kuriozalne żądanie, tyle że przy okazji, śmiechu było co niemiara… Tylko szkole nie było do śmiechu, bo nauczyciele po cichu wspierali zawartość pozwu i bardzo chcieli, by sąd się do niego przychylił. – Niech nakaże jej zwolnienie, niech nakaże, z nadzieją w głosie powtarzali…. Oj, wielkie zasługi położyła pani w dziele budowania edukacji.

Osobiście bardzo przeżyłem i dobrze oceniałem bohaterską postawę w celu zakończenia budowy naszego szpitala. Postulat został zgłoszony w kampanii wyborczej w 2010 roku. Przypomnę, że budowę szpitala zakończono oficjalnie 9 grudnia 2008 roku. Przeoczyła… Tak jak przeoczyła cały trudny i złożony proces ratowania milickiego szpitala, poprzez jego budowę, połączenie ze szpitalem psychiatrycznym oraz oddłużenie i przekształcenie w spółkę. W tej sprawie pani nie miała dosłownie nic do powiedzenia. – To wam płacą za przedstawianie koncepcji i rozwiązań, tłumaczyła z rozbrajającą szczerością swoją zerową aktywność w radzie. Nie mówię o aktywności werbalno – plotkarkiej. O! Tutaj mieliśmy prawdziwy popis i wykwt:

  • Czy zalew ten ujęty jest w dokumentacji jako zbiornik retencyjny czy rekreacyjny? Pytań i uwag dotyczących zalewu było zresztą co niemiara, jak to – jaki to geniusz ekonomii go projektował? O decyzję środowiskową, wykonawców – czy mają koparki? Na koniec złożyła deklarację, że jest przeciwna jego budowie, by na następnej sesji oświadczyć, że każdy, kto tak mówi – kłamie…

Dużą rolę w aktywności pani radnej odgrywała niewiedza, do której, co trzeba przyznać, uczciwie się przyznawała (nie wiem, nie byłam informowana, nie miałam wiedzy, itp.). Każdy kto liczył na merytoryczną opozycję i prowadzenia rzeczowych dyskusji, szybko musiał się przeorientować na dyskusje emocjonalne. Zamiast rzeczowej debaty mieliśmy lustrowanie radnych na tych, których ojcowie byli w AK i na tych co w AA, zamiast argumentów epatowanie swoimi szczegółami anatomicznymi, jako komentarz do wpisu z internetu. Można powiedzieć, taka klasa – wasza klasa….. która będzie chyba nieźle wpisywać się w poetykę “durniów, świń” czy “odbytu kształtującego świadomość”. Wszystkiego dobrego.