primum inter pares

Dariusz Stasiak wydał kolejne, oświadczenie. Ostatnio wydaje je prawie codziennie, więc łatwo się w nich pogubić, tym bardziej, że właściwie są ciągle o tym samym i zawieraja stałą dawkę jadu pomieszanego z szalejem. Właśnie w tym (przed)ostatnim potwierdził, że radni w Miliczu są dla niego świniami. Tak, tak…. taka nowa kultura polityczna, produkt swoistego (nie)wychowania i lokalnych obyczajów. “Samozwańczy pomazaniec”(cyt. autora), który sam z siebie próbuje interweniować u wojewody w sprawie uchwały “obniżkowej” (kto go do tego upoważnił? kto mu dał takie prawo? kogo reprezentuje?) określa wybranych przez społeczeństwo radnych słownictwem knajackim i prostackim. Wśród tych radnych są zresztą ludzie, za których on sam odpowiada, bo startowali z komitetu…. “Dariusza Stasiaka”! Nie komitetu zielonych, odważnych, lokalnych niezależnych, ale bardzo zależnego, imiennego – Stasiaka. Uzyskali znakomite wyniki, które dały im mandaty i miejsca w radzie, sobie zawdzięczane. Nie wchodzili, jak Dariusz Stasiak, dzięki głosom lidera Dutkiewicza, który za uszy wciągał radnych do sejmiku. Jeśli w takim razie oni są świniami, to kim jest ich patron? Z prostej logiki wychodzi, że liderem świńskim, albo przewodnikiem stada. A może po prostu – świniopasem? Ale nie byle jakim. Wybitnym. Naczelnym. I takim przejdzie do historii tej ziemi.

http://www.nowagazeta.pl/wszystkie-artykuy/234-nowagazeta-numer-201206/5998-grube-tysice-na-samorzdowk.html

naczelny świniopas

Dariusz Stasiak wydał kolejne, oświadczenie. Ostatnio wydaje je prawie codziennie, więc łatwo się w nich pogubić, tym bardziej, że właściwie są ciągle o tym samym i zawieraja stałą dawkę jadu pomieszanego z szalejem. Właśnie w tym (przed)ostatnim potwierdził, że radni w Miliczu są dla niego świniami. Tak, tak…. taka nowa kultura polityczna, produkt swoistego (nie)wychowania i lokalnych obyczajów. “Samozwańczy pomazaniec”(cyt. autora), który sam z siebie próbuje interweniować u wojewody w sprawie uchwały “obniżkowej” (kto go do tego upoważnił? kto mu dał takie prawo? kogo reprezentuje?) określa wybranych przez społeczeństwo radnych słownictwem knajackim i prostackim. Wśród tych radnych są zresztą ludzie, za których on sam odpowiada, bo startowali z komitetu…. “Dariusza Stasiaka”! Nie komitetu zielonych, odważnych, lokalnych niezależnych, ale bardzo zależnego, imiennego – Stasiaka. Uzyskali znakomite wyniki, które dały im mandaty i miejsca w radzie, sobie zawdzięczane. Nie wchodzili, jak Dariusz Stasiak, dzięki głosom lidera Dutkiewicza, który za uszy wciągał radnych do sejmiku. Jeśli w takim razie oni są świniami, to kim jest ich patron? Z prostej logiki wychodzi, że liderem świńskim, albo przewodnikiem stada. A może po prostu – świniopasem? Ale nie byle jakim. Wybitnym. Naczelnym. I takim przejdzie do historii tej ziemi.

moja dwudziestka

Ani się człowiek nie obejrzał, a już się zbliża do “dwudziestki”. Co prawda nie lat, ale “wejść” albo “odsłon” i będąc dokładnym trzeba powiedzieć, że chodzi o dwadzieścia tysięcy! No, no… kto by pomyślał. Na pewno nie myślałem o tym ja, umieszczając 31 stycznia 2011 roku pierwszy wpis pod tytułem “Swięto Solidarności bez solidarności”. Gdyby zliczyć także tamte odwiedziny ze “starego bloga” byłoby tego 6 855 więcej. Ale nie ma się co rozpędzać. Zresztą jest spore grono, które życzy mi wyhamowania. Wśród życzliwych, ale sceptycznych, jest też moja mama, która uważa, że lepiej ten czas poświęcić na coś pożytecznego;)

Ale dość tych osobistych dygresji, bo do czynienia mam z materią bardzo poważną, bo międzynarodową. Zdębiałem, kiedy zacząłem analizować kraje, z których dokonano wizyt na moim blogu. Proszę popatrzeć:
Mapa

  • 15235 Poland
  • 1561 ???
  • 1493 United States
  • 227 Germany
  • 157 Ireland
  • 152 Japan
  • 102 Russian Federation
  • 64 United Kingdom
  • 58 France
  • 34 Ukraine
  • 27 Netherlands
  • 27 Iceland
  • 24 Canada
  • 19 Spain
  • 18 China
  • 16 Saudi Arabia
  • 11 Norway
  • 11 Sweden
  • 11 Brazil
  • 10 Czech Republic

Proszę, a co! Te znaki zapytania w drugim wersie to może być Bydgoszcz, zawsze zgłaszająca ambitne aspiracje. Choć trudno mi uwierzyć, żeby moja Kasia prawie 1561 razy odwiedzała mnie w tym “wirtualu”, bo kiedy by się wówczas uczyła? 18 wejść z Chin… żebym nie miał jutro na głowie jakiegoś ABW. Ale dlaczego tylko 10 z Czech?? Jeszcze ciekawiej wygląda analiza frekwencji, która wynika z zainteresowania czytelników. Najmniejszą, co oczywiste, miał czerwiec 2011 roku, wtedy startowała nowa odsłona bloga, ale styczeń tego roku odnotował ponadtrzykrotny wzrost do 4346 wejść!

  • 505 2012-02
  • 4346 2012-01
  • 2797 2011-12
  • 2994 2011-11
  • 2210 2011-10
  • 2437 2011-09
  • 1261 2011-08
  • 1541 2011-07
  • 1259 2011-06

Co się złożyło na styczniowy sukces? Rekordowy pod względem zainteresowania wpis pod tytułem “miłosierdzie gminy”. Ten wpis jest jednocześnie absolutnym rekordzistą na moim blogu z czterema setkami odsłon. To wpis o swoistym zainteresowaniu krośnickich włodarzy akcją charytatywną organizowaną przez Stowarzyszenie Kibiców Sląska Wrocław Banda Milicz oraz stowarzyszenie AA na rzecz dzieci z domów dziecka i chorej na białaczkę Julki z Wrocławic. Jak widać, historia nie przeszła bez echa i dzięki temu blogowi już nie przejdzie, bo będę ją konsekwentnie i stale przypominał. A jak ludzie tu trafiają? Różnie. Poniżej zestawienie najczęściej wykorzystywanych stron, skąd czytelnicy przechodzili, za pomocą odnośników, na stronę bloga, tylko w ciągu ostatnich 7 dniach.

I jeszcze 20 najczęściej odwiedzanych wpisów w 7 ostatnich dniach: 

Ktoś jeszcze czytał w tym tygodniu “obyś cudze dzieci uczył”? Andrzej to ty? Ależ zawzięty wielbiciel pedagogicznej profesji..;)

No cóż. Pokornie i nieśmiało zapraszam wszystkich na inaugurację kolejnej “dwudziestki”. I wierzcie mi, że to naprawdę nie jest takie proste. Mamo – pożyteczne rzeczy będą musiały jeszcze poczekać. Zamierzam się z nią zmierzyć. A to dla Ciebie 🙂

Ech Róża…

Na Wojciechu (czemu wszyscy mówią Wojtku?) Smarzowskim niesposób się zawieść. A czasem by człowiek chciał, znając jego upodobanie do mrocznych, zaskakujących, tragicznych i nasyconych okrucieństwem ujęć, scen i trików. Do swoistej kolorystyki i aury – mrocznej, zawsze surowej i oszczędnej w rekwizyty. To także swoista narracja, gdzie od słów (bardzo niewielu) ważniejsza jest mimika, grymas, uśmiech (rzadko), częściej rechot, taki swoisty body language, którym znakomicie operuje, jako bardzo mocnym środkiem wyrazu, ten polski David Lynch. “Róża” miała pokazać trudne (ależ to banalne słowo!) czasy końca wojny na terenach “odzyskanych”, a naprawdę pokazała trudną (tfu – znowu!) miłość. Albo odwrotnie – miała być filmem o miłości, a stała się filmem o strasznych czasach po tzw. wyzwoleniu, które okazało się piekłem większym od wcześniejszego zniewolenia. Piekłem, które miało miejsce wszędzie, a przede wszystkim na ziemiach zachodnich, Mazurach i Pomorzu, gdzie Slązacy, Mazurzy, jako Niemcy, poddani byli szczególnej, wolnej od jakichkolwiek skrupułów dehumanizacji. Bez żadnych oporów można ich było grabić, okradać, prześladować, gwałcić ich żony i córki, babkami też nie gardząc. Tak zwani wyzwoliciele, tak czczeni na przykład w Miliczu, gdzie ciągle mają swój pomnik, byli najczęściej prostym rusko – azjatyckim żywiołem, któremu ideologiczna obróbka dawała prosty przekaz – grab burżujskie, gwałć niemieckie, pal zdobyczne. Dlatego nasza babcia Salomea, przesiedlona z Rodatycz, w czasie wojny wdowa z 4 dzieci, regularnie powtarzała, Niemiec mi krzywdy nie zrobił, dzieciom przyniósł cukier, ale Ruscy, to była dzicz….

Tak więc “Róża” jest po trochę o wszystkim – o naszej historii, rodzicach, babciach, sąsiadach, miłości i krwi, hańbie i litości, wielkości i gnoju, a przede wszystkim o dobru i złu. Albo przede wszystkim o złu. Jest też największą rolą fantastycznego Marcina Dorocińskiego. Ech “Róża”….

Oglądając ten film przypomniałem sobie tę pseudoaferę z “dziadkiem z Wehrmachtu”, która skrojona była pod “ciemny lud”. Okazało się, że tego ciemnego ludu było nader sporo, nieważne, zastanawiam się dziś, co powie w kontekście tego filmu, autor tej haniebnej prowokacji? Czy go ktoś zapyta? Bo na pewno nie przeprosi za prostacką kalumnię rzuconą na wszystkich Slązaków, Pomorzan, Mazurów, Kaszubów, których wcielano do niemieckiej armii bez pytania. Tak jak nie pyta się o to w żadnym innym kraju świata. Pobór to pobór. Pół miliona Polaków służyło w Wehrmachcie, a 200 tys. poległo w walce o III Rzeszę, jak ocenia Ryszard Kaczmarek w książce “Polacy w Wehrmachcie”. Jakim trzeba być cynikiem, szczególnie, gdy się pochodzi z Pomorza, żeby takie wygadywać bzdury?

Na osłodę pozostaje pointa, że “mąciciel” jest na równi pochyłej i za 3-4 lata nazwisko Kurski kojarzyć się będzie tylko z wicenaczelnym wybiorczej.

Wicenaczelny szkoły leśnej, że przejdę na grunt lokalny, też może mieć kłopoty, bo jakoś sąd nie uznał jego rzekomej krzywdy, którą mu onegdaj wyrządziłem zwalniając go dyscyplinarnie z pracy. Sąd pracy oddalił jego powództwo 27 stycznia br. Teraz Krzyś będzie miał więcej czasu; zakładam więc, że jego IP będzie częściej gościć na moim blogu. Choć i tak jest jednym z najwierniejszych czytelników i komentatorów….. A może nawet założy własnego?

A ponieważ nieszczęścia lubią chodzić parami, to już na dniach będą mieli traumatyczne przeżycie związane z ogłoszeniem wyroku w sprawie Krzysztofa Salaty. Wyrzuconemu bezczelnie z pracy po 26 latach pracy. Mam trzecią złą wiadomość – po uznaniu bezprawnego zwolnienia z pracy, namówię Krzysztofa do dochodzenia cywilnego i karnego rekompensaty swojej krzywdy. Nadchodzi czas zapłaty. Zapłaci każdy, kto zgotował mu półtoraroczną gehennę. Bez względu na to czy dzisiaj chowa się w przytulnym warszawskim, milickim gabineciku, czy pod pierzyną u mamy, czy szuka schronienia, gdy pali mu się grunt pod nogami, w partii, którą wcześniej gorliwie zwalczał.

Pozdrawiam serdecznie Piotrka z Góry i Roberta z Wałbrzycha 🙂

Co tam panie Góra, Wałbrzych… W Miliczu to jest zabawa! Hej!

Dzisiaj Miłosz:

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Washington D.C., 1950

Dla mojej żony. Nie dlatego, że lubię walentynki, ale lubię tę piosenkę.

Idzie odwilż

  • Kiedy to się skończy?

Zapytała mnie dziś rano w sklepie moja sąsiadka, wyraźnie zmarznięta, niedługą przecież, drogą.

  • Przecież dopiero się zaczęło, odpowiedziałem pani Chylowej, wyraźnie tym zaskoczonej.
  • A wydaje się, jakby trwało wieki, westchnęła.

Chodziło oczywiście o dokuczliwy, bo silny mróz, spotęgowany jeszcze wschodnim wiatrem. I choć ta pogoda gości w Polsce od półtora tygodnia, wszyscy mają go dosyć. Trochę podobnie zareagował mój kolega radny, który z przerażeniem odkrył, że wyniszczająca, wewnętrzna walka w radzie miejskiej trwa dopiero rok.

  • O rany, wydaje się, że to całe wieki, jęknął załamany. – Jak ja mam to wytrzymać jeszcze 3 lata?

No właśnie. Będą 3 lata czy warto to przerwać? Tym bardziej, że burmistrz nie zamierza nawiązać z radą żadnej współpracy, o czym najdobitniej świadczy fakt doniesienie do prokuratora złożone na przewodniczącego rady i komisji rewizyjnej. To nakręcanie emocji i stała eskalacja konfliktu jest najbardziej rozpoznawalną marką tego środowiska, a właściwie paru osób, bo środowiska już właściwie nie ma. – Dobrali się jak w korcu maku, mówią ludzie. Skonfliktowali się ze wszystkimi dookoła – powiatem milickim i trzebnickim, Cieszkowem, Zmigrodem, Twardogórą, Prusicami, marszałkiem, wojewodą. Po co? W jakim celu? Dlaczego? – To celowa zagrywka, mówią jedni. – To choroba, twierdzą inni. Jak by nie było, mamy na swoim terenie szczególne doświadczenie, swoistą szkołę (anty)demokracji. Co ciekawe, będąc w opałach, burmistrz nie waha się regularnie odwoływać do samorządu II stopnia, czyli powiatu. I tak, niewykonanie wszystkich zadań rewitalizacji, wynika jakoby z tego, że w planie rewitalizacji ujęto….ośrodek szkolno – wychowawczy. A czy nie leży on czasem w obrębie miasta Milicz? Czy nie był zdewastowany? Czy spełniał kryteria uprawniające do skorzystania z priorytetu RPO “Miasta”? Więc w czym problem? Czy ktoś normalny wyobrażał sobie nieujęcie zabytkowego budynku starej “trójki” w planie rewitalizacji z tego powodu, że jego właścicielem nie jest gmina? Gminy nie są też właścicielami kościołów i otoczenia, a przecież tam też odbywało się odnawianie.

W innym miejscu i emocji, burmistrz z triumfem doniósł, że sprawa sporu o zaległe 30 tysięcy złotych, których gmina nie zapłaciła powiatowi, za darmowe korzystanie z lodowiska przez dzieci szkolne i przedszkolne, mimo podpisanego porozumienia, została definitywnie zakończona. Otóż, panie burmistrzu, mam dla pana złą wiadomość i mówiłem to już wczoraj radnej Joannie. (Nie kontaktujecie się ze sobą?) Sprawa zapłacenia za zawartą umowę nie ma tylko charakteru dżentelmeńskiego – hmmmm….. tutaj faktycznie byłaby zakończona, ale jest publicznym zobowiązaniem. Prowadzimy to postępowanie niezmiennie i konsekwentnie. Chociażby dlatego, żeby pokazać, że władza publiczna w Polsce, musi stosować się do reguł powszechnie przyjętych do stosowania.

A na epatowanie opinii publicznej sformułowaniem “powiat przegrał w sądzie”, odpowiadam – nawet gdyby tak było, to i tak cieszę się, że nie przegrały dzieci, które miały dwa tygodnie darmowej frajdy.

Ale to przecież jeszcze nie koniec….

Wisława Szymborska NIENAWIŚĆSpójrzcie, jak wciąż sprawna, Jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść. Jak lekko bierze wysokie przeszkody. Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść.  Nie jest jak inne uczucia. Starsza i młodsza od nich równocześnie. Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia. Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym. Religia nie religia – byle przyklęknąć na starcie. Ojczyzna nie ojczyzna – byle się zerwać do biegu. Niezła i sprawiedliwość na początek. Potem już pędzi sama. Nienawiść. Nienawiść. Twarz jej wykrzywia grymas ekstazy miłosnej. Ach, te inne uczucia – cherlawe i ślamazarne. Od kiedy to braterstwo może liczyć na tłumy? Współczucie czy kiedykolwiek pierwsze dobiło do mety? Porywa tylko ona, która swoje wie. Zdolna, pojętna, bardzo pracowita. Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni. Ile stronic historii ponumerowała. Ila dywanów z ludzi porozpościerała na ilu placach, stadionach. Nie okłamujmy się: potrafi tworzyć piętno. Wspaniałe są jej łuny czarną nocą. Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie. Trudno odmówić patosu ruinom i rubasznego humoru krzepko sterczącej nad nimi kolumnie. Jest mistrzynią kontrastu między łoskotem a ciszą, między czerwoną krwią a białym śniegiem. A nade wszystko nigdy jej nie nudzi motyw schludnego oprawcy nad splugawioną ofiarą. Do nowych zadań w każdej chwili gotowa. Jeżeli musi poczekać, poczeka. Mówią, że ślepa. Ślepa? Ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość – ona jedna.