Budzi się nowa Polska.

Wywiad, jakiego udzieliłem milickiej.eu po wyborach parlamentarnych, a przed Świętem Niepodległości.

– Komentarz do wyników wyborów – zaskoczenie, radość… ulga??

– To nigdy nie było tajemnicą, po której stronie są moje sympatie oraz poglądy polityczne. Jestem dzieckiem „Solidarności”, więc to jej ideały ukształtowały mój system wartości oraz przełożyły się na wybory polityczne. Wśród nich chorobliwe wręcz umiłowanie wolności, w tym przede wszystkim wypowiedzi, słowa, wyznania oraz wolności gospodarczej. Przywiązanie do klasycznego trójpodziału władzy – ustawodawczej, wykonawczej oraz sądowniczej, afirmacja wolnego i konkurencyjnego rynku oraz …. antysowieckość. Przyznaję, że nigdy nie lubiłem Ruskich, pod jakąkolwiek postacią by nie występowali, uważam ich za zdziczały i zdegenerowany kraj, pozbawiony wartości i ogólnospołecznych odczuć cywilizowanych ludzi. To wszystko sprawia, że nie mogłem głosować inaczej niż przeciw PiS, tym bardziej, że wcześniej, przez lata, manifestowałem, w różnych częściach Polski, przeciwko tej zdeprawowanej władzy.

– Co dla Milicza oznacza taki wynik ogólnopolski – Jak wypadły wyniki w samej gminie, czy można przewidzieć czego spodziewać się w wyborach samorządowych?

– W Gminie Milicz PiS oczywiście przegrał, choć uzyskał najlepszy wynik indywidualny. Nie od dziś jednak wiadomo, że polityka jest grą zespołową, czyli umiejętnością całkowicie obcą PiS-owi, który nie potrafi współdziałać, współpracować, zawierać kompromisów; często im się to myliło z korupcją polityczną i przekupywaniem posłów lub ich rodzin. Wybory samorządowe to jednak inna logika, poparcie partyjne w pełni przełoży się pewnie w wyborach do sejmiku, jeśli chodzi o niższe szczeble samorządu, decydujące znaczenie będzie miała raczej wiarygodność, ocena dorobku, człowieka, postaw, itp.  Tu bardziej zdecydują drogi, świetlice, chodniki, szkoły, przedszkola i żłobki niż sympatie polityczne. A te w naszej Gminie wyglądają następująco – antyPiS 52% poparcia, PiS 36,6%, Konfederacja 6,6%, BS 3,4%.

– Czego oczekuje Pan od nowego rządu?

– Bardzo wiele. Przywrócenia właściwej rangi samorządom, poprzez przywrócenie im kompetencji. Tu przede wszystkim myślę o gospodarce wodnej oraz oświacie, ale także o naprawie systemu finansowego oraz stworzeniu przejrzystego, czyli uczciwego systemu przyznawania dofinansowania ze środków budżetu państwa. Natychmiast należy skończyć z politycznym klientyzmem, skutkiem którego było przyznawanie środków finansowych „po uważaniu”, najczęściej towarzysko – politycznym. Milicz tego doświadczał regularnie, a najbardziej widocznym przykładem była bezczelność decydentów z PiS-u, pozbawiających naszą Gminę dofinansowania terenów popegeerowskich, choć na naszym terenie zlokalizowanych było najwięcej PGR-ów na Dolnym Śląsku. Sprawa jest w sądzie i mam nadzieję na sprawiedliwy i rychły wyrok, który powetuje straty naszej Gminie i przywróci elementarną sprawiedliwość oraz przyzwoitość. Oczekuję docenienia wiedzy i nauki, czyli stworzenia prawdziwych podstaw poprzez budowę nowoczesnego systemu edukacji, oświaty. Do tego potrzebne jest nadanie należytej rangi profesji nauczyciela – finansowej, ustawowej i społecznej. W ogłoszeniu o naborze do Policji we Wrocławiu, przeczytałem, że oferują adeptom, po szkoleniu podstawowym, 5300 zł netto do 26 roku życia, (w prewencji więcej) , tymczasem nauczyciel po studiach, w tym samym czasie, otrzymuje 2800 – 3100 zł netto! Z całym szacunkiem dla Policji, która powinna dobrze zarabiać, ta relacja jest nienormalna i jasno wskazuje na dotychczasowe priorytety państwa i rolę edukacji, jako jakiegoś nieznaczącego dodatku. To się musi zmienić, bo to jest państwowa patologia sugerująca, że władzy mogło zależeć na niewykształconym społeczeństwie. Dlaczego? Niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie.

-A środki z KPO o którym tyle się mówiło przed wyborami to pieniądze przede wszystkim dla samorządów, czy w Miliczu jest już plan, jak te pieniądze zagospodarować?

– Lepiej późno niż wcale, chciałoby się powiedzieć, bo samorządy we Włoszech, Hiszpanii, Litwy, Chorwacji czy Grecji od lat mają do dyspozycji miliardy euro, którymi finansują skutki pocovidowe oraz infrastrukturę przyszłościową. Dla nas priorytetem musi być szpital, bo to on najbardziej „oberwał” wskutek pandemii, co nie wszyscy w naszym powiecie rozumieją. Poprzez instalacje fotowoltaiczne, być może wodorowe, należy radykalnie obniżyć jego koszty stałe, głównie związane z energią. I na to w KPO są pieniądze. Termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej – szkół, przedszkoli, urzędów – ale także domów mieszkalnych, będzie naszą gminną rewolucją energetyczną. No i Rynek – retencja wód opadowych, fontanna oraz dużo zieleni, odmieni oblicze naszego centrum, rewitalizacja Parku Maltzanów, cyfryzacja szkół, nowoczesne wyposażenie, nauczanie na odległość oraz zabezpieczenie przed cyberzagrożeniami.

Jest tego naprawdę dużo, dlatego wnikliwie studiujemy strukturę tych środków, żeby być dobrze przygotowanym.

Co by już było w Miliczu, gdyby te pieniądze trafiły do Polski, wtedy gdy powinny?

– Bylibyśmy w innym miejscu, tym bardziej, że przecież do Polski nie płyną środki unijne z funduszy spójności. A przypomnę, że nowa perspektywa unijna trwa od 2021 roku. Tutaj znowu obstrukcja rządu doprowadziła do zapóźnień w pozyskiwaniu pieniędzy, które po 2 latach są już relatywnie mniejsze. W tym mechanizmie przewidujemy budowę ścieżek rowerowych, oświetlenia i wielu inwestycji energetycznych, przede wszystkim tych, które pozwolą na jej oszczędzanie.

– Padła już w naszej rozmowie kwestia szpitala. Czy to była główna przyczyna nieporozumień w powiatem?

– Oczywiście tak. I decydujący dowód na to, że pan starosta nie przychodził do mnie po rady czy instrukcje. Bo gdyby powiedział mi o zamknięciu porodówki, ginekologii i neonatologii, nasza rozmowa skończyłaby się po 1 minucie. Nie mówię, że spuściłbym go ze schodów, ale w tej sprawie odpowiedź byłaby tylko jedna – znanym panu staroście tekstem – wara od naszych dzieci! Nawet ostentacyjne podlizywanie się PiS-owi oraz wojewodzie ma swoje granice i nie może odbywać się kosztem najważniejszej dla Milicza instytucji. Tym bardzie, że likwidacja tych oddziałów była tylko przygrywką do dalszego ciągu redukcji, tak aby na koniec szpital zmienił się w ośrodek, opiekuńczy, długoterminowy, terapeutyczny. A do porodu, do ginekologa, na zabieg trzeba by było jeździć do Oleśnicy, Trzebnicy czy Krotoszyna. Także z dzieckiem, bo następnym krokiem miała być likwidacja pediatrii. To diabelski plan, pod którym podpisała się mniejszość, na szczęście, w radzie powiatu, nieświadoma lub otumaniona obietnicami składanymi „na gębę”, w zamian za likwidacje. A ponieważ za całym procederem stał były wiceminister zdrowia, znany z tego, że przewalił ok. 200 mln złotych na respiratory, które do Polski nie dotarły, można podejrzewać, że w tle był poważny plan przejęcia części lub całości szpitala z pełnym błogosławieństwem PiS-u. Ot, tak milicka wersja szpital+. Okradali kontenery PCK, pacjentów, cieszkowskie dino, lasy państwowe, budżet państwa, to czemu mieliby mieć opory przed okradzeniem nas ze szpitala? Być może, odnowione i zreformowane służby specjalne RP, zajmą się tym procederem i wyjaśnią wszystkie wątki tej afery, a przede wszystkim, kto i na czym oraz z kim, miał na tym zarobić. Myśleli, że będą rządzić wieczni i nikt tego nie rozliczy. Otóż nie, wrócimy do tego, zapewniam.

Najbliższe wyzwania wobec milickiego samorządu to?

– O utrzymaniu szpitala, za wszelką cenę, już mówiłem. Zadaniem niezwykle wymagającym jest ogólnie pojęta energetyka i konieczność jej oszczędzania oraz dywersyfikowania. Oprócz termomodernizacji, dociepleń, prowadzimy rozmowy z prywatnym partnerem o spółdzielni energetycznej, która będzie produkowała energię elektryczną z paneli fotowoltaicznych. Gmina, jako członek spółdzielni, będzie ją kupowała w cenach preferencyjnych, niższych co najmniej o 23% od cen rynkowych. Mam nadzieję także na spełnienie zapowiedzi wyborczych o dążeniu do samowystarczalności energetycznej gmin. Mamy też duży potencjał biologiczny na produkowanie energii z biomasy, choćby poprzez zagospodarowanie tzw. bioodpadów. Ponieważ poprzedni (jeszcze obecny) rząd poniósł totalną porażkę w przywracaniu, a nawet utrzymaniu, połączeń komunikacyjnych, Gmina musi mierzyć się z tym problemem. Porozumienie z Krotoszynem, Cieszkowem i Zdunami pozwoliło uruchomić, cieszące się popularnością, połączenia z tymi miejscowościami, a także w samym mieście. Teraz finalizujemy uzgodnienia z przewoźnikiem ws. połączeń z najbardziej oddalonymi wioskami zachodniej części Gminy – Olszą, Wilkowem, Grabówką, Baranowicami. Tak, krok po kroku, będziemy stopniowo likwidować białe plamy komunikacyjne na mapie Gminy, dodajmy największej obszarowo gminy na Dolnym Śląsku. Sułów potrzebuje przedszkola z prawdziwego zdarzenia, wioski nowego oświetlenia oraz dróg i chodników, miasto – więcej zieleni i terenów rekreacyjnych dla dzieci, a także więcej wody. Szczególnie na terenach atrakcyjnych do zamieszkania. Boom mieszkaniowy w naszej Gminie wywołuje nowe zapotrzebowania – zieleń, parki umiejętności, place zabaw, boiska a także …. McDonald. Nie jestem fanem tego typu jedzenia, ale w przyszłym roku najprawdopodobniej jeden z tych fast foodów powstanie w naszym mieście. Przygotowujemy projekt budowy 150 mieszkań komunalnych na działce przy ul. Grzybowej, a także nowych mieszkań socjalnych przy ul. Rawickiej. Do tego budowa Domu Harcerza, rozważamy nowy żłobek, jeśli zwiększy się ilość urodzeń.

– To są zapowiedzi wykraczające poza obecną kadencję?

– Tak, oczywiście. Moje stowarzyszenie, Ziemia Milicka, przystąpi do najbliższych wyborów samorządowych, rozliczając się z dwóch kadencji, rekordowych jeśli chodzi o rozmach inwestycyjny. Pokażemy to na konkretnych przykładach, ale już dziś można powiedzieć, że nigdy w skali tego samorządu nie zbudowano tylu dróg, chodników, ścieżek rowerowych, remiz, boisk, co w minionych 8 latach. Do tego odbudowaliśmy w Miliczu publiczny żłobek, Relax, Starą Rzeźnię, Rynek i jego otoczenie, a także kino, a na dawnym lotnisku i w jego sąsiedztwie powstał w tym czasie Nowy Milicz. Milicz się zmienił, co słyszę głównie od ludzi, którzy tu po latach wracają, na chwilę albo na stałe. Ten trend, zorientowany na inwestycje, z wykorzystaniem środków europejskich, musi być kontynuowany. A my wiemy, jak to robić i nie przespaliśmy tego okresu. Gmina Milicz i tak straciła zbyt dużo czasu, tkwiąc w marazmie inwestycyjnym przez lata, nie wykorzystując środków zewnętrznych. To nigdy nie powinno się już powtórzyć.  

– Czy to jest także Pana deklaracja startu na stanowisko burmistrza?

– Nie. Takiej decyzji jeszcze nie ma. Jeśli podejmie ją Ziemia Milicka, to zostanie niezwłocznie ogłoszona.

– Ale rozważa ją Pan?

– W moim wieku wiele rzeczy rozważam. Szczególnie, że jestem szczęśliwym dziadkiem i mam trochę inny już punkt odniesienia.